Kupiłem Chromebook Pixel 2 i nie zawiodłem się, to kawał pięknego sprzętu!
Chwilę temu z wielkim smutkiem pozbyłem się swojego Macbook Pro 15′, który na całe szczęście trafił w dobre ręce. To rozstanie nie było bezcelowe, wszystko za sprawą iMaca, który chwilę później trafił w moje ręce. Jednak mało mi było i sprawiłem sobie Chromebook Pixel 2 od Google. Powiem Wam krótko: ten sprzęt to mistrzostwo świata.

Mazury, urlop, ponura pogoda. Miałem tego nie robić, ale to silniejsze ode mnie. Odpaliłem komputer pożyczony od mojej małżonki, która nie była z tego powodu specjalnie zadowolona. Szybko utworzyłem dodatkowy profil na Macbooku Air i od razu dostałem pierwszy komunikat po całej operacji, że miejsce na dysku się kończy. No i jeszcze te koszmarne wielkie ramki ekranu i niska rozdzielczość…
Czy to właśnie tak będzie wyglądała moja praca na wyjazdach? Na pożyczonym komputerze?
Sprzedałem swojego MBP głównie z powodu, że mobilny komputer nie był mi potrzebny. A przynajmniej nie tak bardzo. Większość czasu, gdzieś w stosunku 70 do 30% (albo i nawet z większą dysproporcją) pracuję z domu. Oczywiście, świetnie jest go zabrać ze sobą, ale nie ma się co oszukiwać, że mobilność była mi niezbędna.
Niestety, kiedy ją utraciłem, uświadomiłem sobie, że jednak dobrze mieć komputer mobilny. Uświadomienie sobie potrzeby usankcjonowało kupno kolejnego sprzętu. Wiedziałem, że skoro potrzebował będę komputera do maksymalnie 30% czasu mobilnego to:
- nie może być to droga maszyna
- musi to być maszyna dobrej jakości z przyzwoitym ekranem
- musi to być coś, co da mi sporo frajdy
W tym duchu przeglądałem oferty na wszystkim znanym portalu aukcyjnym. Szukałem czegoś, co zwróci na siebie uwagę. Było w czym wybierać, ale jakoś do niczego się nie przekonałem. Tym bardziej że początkowo nie chciałem wydać więcej niż 1500-2000 zł. Wtem moim oczom ukazał się Chromebook od Della. W sumie niedrogo, okolice 800 zł i to za funkcjonalny komputer z przyzwoitym ekranem. Druga myśl, która się pojawiła chwilę po obejrzeniu pierwszego ogłoszenia:
Przecież Google także robił swoje Chromebooki i jeden z nich był naprawdę absurdalnie piękny i tak samo drogi.
Przewertowałem ogłoszenia i znalazłem komputer, który kupiłem kilkanaście minut później. Poznajcie przepięknego Chromebooka Pixela 2 z 2015 r., który kosztował mnie 1500 zł z FVAT.
Ma on na sobie ślady korzystania, w tym jeden zarysowany róg, ale jakie to ma znaczenie póki działa sprawnie? Oto kilka z jego parametrów:
- Procesor: Intel Core i7-5500U
- Taktowanie procesora: 2400MHz (2,4 GHz)
- Liczba rdzeni procesora: 2
- Pamięć RAM: 16GB DDR3
- Dysk: 64GB SSD
- Złącza : Czytnik kart SD, USB Typ C 2szt, USB 3.0 2szt, Audio
- Grafika: Intel HD Graphics 5500
- Przekątna ekranu: 12,8”
- Rozdzielczość natywna: 2560×1700
- Układ klawiatury: QWERTY PL
- System operacyjny: Google Chrome OS
- Sklep Google Play (Android 7.10)
- Zasilacz: w zestawie
Wygląda sprawnie, prawda? Przy takiej specyfikacji z ciekawości sprawdziłem, czy sprzęt ten obsłuży także i Windowsa, gdyby okazało się, że ChromeOS to dla mnie za mało. Okazuje się, że powinien bez większych problemów, nie licząc braku sterowników do obsługi touchpada.
Z ChromeOS miałem już do czynienia, kiedy testowałem Chromebooka od Acera. Pod #chromebook możecie poczytać więcej. O ile system operacyjny ma swoje ograniczenia, o tyle sprzęt może być naprawdę funkcjonalny. Oczywiście, nie ma co się oszukiwać, komputery z ChromeOS to z reguły konstrukcje proste i tanie, mające służyć chociażby edukacji. Chromebook od Google to zupełnie inna liga. Kawał świetnej jakości sprzętu za kosmiczne pieniądze. Dalej zachodzę w głowę, cóż za szaleniec kupił nowy egzemplarz, który jest teraz w moich rękach?
Zostawmy szaleńców na boku, czas na sprzęt. Design Chromebooka jest bardzo charakterystyczny. Jego kanciastość albo się wielbi, albo nienawidzi. Nie ma uczuć po środku. Jak się domyślacie, ja reprezentuje pierwszy obóz, a jego ociosane krawędzi wyglądają naprawdę ciekawie. Do dyspozycji mamy dwa porty USB-C jak i dwa porty USB3.0 + gniazdo Jack i slot na karty SD. Jest wszystko, czego potrzeba od drugiego komputera do Internetu.
Na pokrywie znajduje się bardzo charakterystyczny pasek ledowy, który informuje miganiem pomarańczowego koloru o aktualnym stanie baterii (skala od 1 do 4 pasków), a kiedy komputer jest włączony, mieni się kolorami znanymi z ikonki przeglądarki Chrome. To jeden z tych drobiazgów, który potrafi ucieszyć oko każdego geeka.
Komfort pisania na klawiaturze był dla mnie kluczowym czynnikiem, bo Pixel 2 ma mi służyć głównie jako komputer do pisania tekstów na DailyWeb. Nie zawiodłem się, jest naprawdę bardzo wygodnie i chyba po tej krótkiej chwili mogę się zdobyć na odwagę i powiedzieć, że zapowiada się lepiej, bardziej komfortowo niż klawiatura dostarczona z iMakiem (sprężysty skok, zamiast płaskiego, jak w przypadku Apple). Szybka zamiana lewego klawisza ALT z CTRL i mam setup jak z macOS.
Ekran odbija sporo, ale kontrast jest naprawdę przyzwoity. Po kilku latach pracy z błyszczącym ekranemi nie sprawia mi on żadnych kłopotów, ot nie przeszkadza. Rozdzielczość i kąty widzenia są takie, jakich oczekiwałem, wszystko działa wyśmienicie. Widać gołym okiem, że ma się do czynienia ze sprzętem klasy premium. Do tego wszystkiego – ekran jest dotykowy. Nie jestem fanem tej technologii, ale zaskakująca błyszcząca powłoka nawet strasznie się nie palcuje.
Niestety, bez przygód się nie obyło. Zamiennik ładowarki, który dostałem w zestawie, nie działa tak, jak powinien. Jeśli dobrze złamie się przewód, to ładowarka zadziała. Poprosiłem o zwrot części pieniędzy za chiński zamiennik i już zamówiłem ładowarkę USB-C od Green Cell.
Co tu dużo mówić: jaram się jak bąk, tym bardziej że ChromeOS doskonale się wpisuje w moje potrzeby mobilne. Nie odważyłbym się kupić Chromebooka na pierwszy komputer, ale to może być doskonałe uzupełnienie całości zestawu. Sprawdzę każdy najmniejszy drobiazg i podzielę się z Wami wszystkimi wrażeniami, jak tylko jeszcze lepiej się z Chromebookiem Pixelem nr 2 zapoznam.
Pełna recenzja Chromebook Pixel 2 już jest na DailyWeb!