Już niebawem ruszy nowy, kilkuodcinkowy cykl DailyWeb! Będzie o pracy kinooperatora. W tym wpisie przybliżę Wam, czego możecie się po nim spodziewać, czego się dowiecie i cóż będzie trochę prywaty.

kinooperator

Jak zostać kinooperatorem?

Poznajmy się! A właściwie poznajcie mnie i moją filmową drogę. Jestem kinooperatorem ponad 12 lat i kiedy ktoś dowiaduje się o moim zajęciu, często pyta jak to się stało, że nim zostałem. Pada jeszcze szereg innych pytań czy siedzę w ciemnym, pełnym nietoperzy pomieszczeniu, gdzie siekiera wisi w powietrzu, unosząc się pośród dymu papierosowego i czy oglądam wszystkie wyświetlane filmy. Czy to ciężka praca i jak to jest brać kasę za przyciskanie klawisza PLAY na komputerze. Odpowiem tak nie siedzę, jak Batman w swojej jaskini i nie polecam palić w zamkniętych pomieszczeniach. Natomiast oglądanie różnych produkcji nie sprawia już takiej frajdy i zdecydowanie moja profesja, nawet w czasach cyfryzacji nie polega tylko na wciskaniu przycisku PLAY. Projekcja to nie tylko wyświetlanie seansów cyfrowych, ale również analogowych (nawet w obecnych czasach bezdusznych nośników), konserwacja, reagowanie na usterki, wymiana wadliwych komponentów sprzętu. Jednak po kolei. Jak to się wszystko u mnie zaczęło?

kinooperator

Wypożyczalnia DVD, kasy biletowe jako początek drogi kinooperatora

Moja miłość do kina ma swoje początki w 1993 roku, kiedy w wieku 7 lat rodzice zabrali mnie na mój pierwszy seans filmowy. Nie była to Piękna i Bestia czy Król Lew, a Jurassic Park Stevena Spielberga. Dziękuje kochani rodzice trzy noce nie spałem, bo bałem się, że skonsumuje mnie jakiś przerośnięty gad. Pomimo moich niemiłych przeżyć, wynikających z dziecięcej fantazji film zrobił na mnie piorunujące wrażenie i już wtedy wiedziałem, że będzie to moja ulubiona forma rozrywki. Po dziś dzień Pan Steven zajmuje specjalne miejsce w moim serduszku prawdziwy wirtuoz kina. Mijały lata, moja wiedza filmowa pogłębiała się do tego stopnia, że znajomi nazywali mnie „chodzącym Filmwebem”, a w czasach ograniczonych treści internetowych była to całkiem cool maksyma.

Pewnego dnia zobaczyłem Cinema Paradiso i właśnie wtedy wszystko się zupełnie zmieniło. Młody Marcin chciał zostać kinooperatorem. To były czasy, kiedy o cyfryzacji szeroko się nie mówiło, a seanse 35 mm to był standard, a właściwie codzienność. Zanim dostałem propozycję spróbowania swoich sił na kinooperatorce, zaliczyłem parę wypożyczalni DVD i kasy biletowe w Cinema City. To właśnie tam w 2010 roku stawiałem swoje pierwsze kroki. Moment, kiedy przeszedłem okres próbny i szef kabiny oznajmił mi, że zostanę zatrudniony na stałe, było jedną z najlepszych chwil w moim życiu. Tym bardziej że moje początki były dosyć trudne.

kinooperator

Można powiedzieć, że zrobiłem ogromny krok do przodu z poziomu kasjera na kinooperatora dzięki dużej dyspozycyjności i całkiem niezłej opinii kierowników i managerów. Był to niezły awans, i tu już nawet nie chodzi o wynagrodzenie, lecz o zakres obowiązków. Pamiętam to, jak dziś wbijam na kabinę, przechodzę korytarzem, mijając kolejne projektory analogowe. Hałas nie z tej ziemi, mnóstwo rolek, nowych urządzeń i pierwsze słowa kinooperatora.

Czy jesteś pewien? W tym momencie kończy się twoje życie prywatne.

Kinooperatora długie szkolenie. Kiedy kończy się proces edukacji?

Krótko potem powiedział w dość wulgarny sposób, abym nie dotykał pewnej części, bo wtedy…no będę musiał sobie wyjść. Wiedza. którą musiałem przyswoić, była tak ogromna, że po dwóch dniach nie wiedziałem już nic. Kiedy po tygodniu już myślałem, że ogarniam temat, byłem w błędzie, bo akurat coś się wysypało i trzeba było wołać doświadczonych kolegów. Po miesiącu, kiedy już byłem w stanie sam założyć film, wkleić blok reklamowy, czy zdemontować złożoną kopię doszły kolejne obowiązki i nowe zagadnienia. Przez dłuższy czas miewałem dziwne sny, w których taśma terkotała na kołowrotkach. I tyle. Mocno w bani. Obecnie uważam się za doświadczonego kinooperatora, ale nawet i starszym kolegom po fachu trafiają się problemy, które pojawiły się po raz pierwszy w ich karierze.

kinooperator

Praca kinooperatora dzieli się na parę etapów. Pierwszym jest nauka obcowania z taśmą 35 mm przygotowywanie do projekcji, bezbłędnego założenia jej na aparat, zdemontowania filmu czy dopilnowania, aby materiał pokazowy nie znalazł się na przykład na ziemi podczas wyświetlania. Drugim etapem jest bycie w gotowości. Zawsze musimy być czujni, że zawsze może coś się niespodziewanego wydarzyć. Pilnowanie i reagowanie powinno być odruchem bezwarunkowym. Każdy inny, mniej lub bardziej podejrzany dźwięk to wskazówka, że mogło wydarzyć się coś niespodziewanego. To praca, w której człowiek cały czas się uczy. I tutaj dochodzimy do trzeciego etapu do projekcji cyfrowej.

Sercem kina jest kabina, nawet z projekcją cyfrową

Ja miałem tę możliwość, że zaczynałem, kiedy projekcja cyfrowa dopiero stawiała pierwsze kroczki w multipleksach. Z biegiem czasu zaczęto inwestować w nowe technologie, analoga było coraz mniej, aż latem 2012 roku wyświetliliśmy ostatni film z taśmy 35 mm, jakim był Jeszcze dłuższe zaręczyny. Pamiętam jak dziś! Skończyła się wtedy pewna era. Przynajmniej dla mnie.  Stwierdzenie sercem kina jest kabina miało cały czas rację bytu, ale dla mnie była to już zastawka serca. One bije, ale nie tak jak powinno i przy użyciu mechanicznych pomocy. Zapach taśmy, dotykanie jej i świadomość, że niektóre z nich mają za sobą ponad 500 seansów to uczucie nie do opisania. Oczywiście dla mnie tak było, bo zawsze byłem blisko związany ze światem filmu, więc nie czułem już takich wibracji, kiedy wyświetlałem film cyfrowy.

kinooperator

Era cyfryzacji – czy taśmę 35 mm zobaczymy tylko w muzeum?

Cyfryzacja miała swoje konsekwencje kadrowe. Kina potrzebowały mniej osób do pracy, szczególnie kiedy zadebiutowały systemy sterujące każdym z projektorów z jednego miejsca. Jednak coś się kończy, coś się zaczyna. Krótko po grupowych zwolnieniach znalazłem jeszcze bardziej magiczne miejsce pracy. Kino Iluzjon, czyli jedna z ostatnich placówek, gdzie można doświadczyć projekcji analogowych i to często filmów, mających po 304050 lat!

kinooperator

Kończąc moją małą historię życia, chciałbym przybliżyć Wam moją pracę. Podzielić się wiedzą i doświadczeniem w najbardziej przystępny sposób. Kocham tę robotę, która czasem daje w kość, szczególnie kiedyś, kiedy opuszczało się miejsce zatrudnienia o 4 w nocy. Zawsze przypomina mi się przegląd techniczny filmu Sex w wielkim mieście 2. To jedna z wad czasem trzeba obejrzeć coś, czego nie chce się oglądać nawet po pijaku. Popiszę szerzej o pracy kinooperatora. Zaakcentowałem pewne zagadnienia, które będę rozszerzał w poszczególnych wpisach. O rodzajach projektorów. Będzie o aparatach platerowych, szpulowych, o bobinkach, interlookach. Czego nie należy dotykać, aby przeżyć, a co warto dotknąć, aby nie było zwrotów biletów.

kinooperator

Cykl o pracy kinooperatora już niedługo na łamach DailyWeb!

Przyznam się też do błędów, które skutkowały pewnymi nieprzyjemnościami oraz wspomnę, jak sprzęt potrafi zaskoczyć. Zaczniemy od krótkiego wstępu, nieco rysu historycznego i jak to się wszystko zaczęło. Jednak przede wszystkim będą to moje doświadczenia, moja wiedza, moje przeżycia czasem miłe, czasem wręcz przeciwne. Gdy spełnię się jako analogowy edukator, przejdę do nowoczesności. Będzie o projekcjach cyfrowych i filmach DCP, o nowych technologiach i co nas jeszcze czeka w niedalekiej przyszłości?

Wybaczcie długi wstęp, ale chciałem, abyście mieli świadomość, że nie jestem osobą z przypadku, która tylko robi research internetowy. Pragnę podzielić się wiedzą, którą nabyłem przez te wszystkie lata pracy, słuchając nauk starszych kinooperatorów i doświadczając wszystkiego na własnej skórze. Pragnę już teraz zwrócić uwagę na fakt, że seanse cyfrowe wcale nie są lepsze od analogowych i przede wszystkim są na mapie Polski miejsca, gdzie tę dosyć archaiczną sztukę filmową można doświadczyć. Kinooperator to zawód umarły de facto moje stanowisko to dokładnie specjalista do spraw urządzeń technicznych.

Wyczekujcie nowego cyklu DailyWeb! I już tak totalnie na koniec – jeśli macie jakieś pytania, zagadnienia, które was nurtują, to jest odpowiednia chwila (pod wpisem, na Twitterze lub Facebooku), aby je zadać. Z całą pewnością poruszę je lub rozwinę w swoich tekstach. Na pewno dowiecie się, czym jest ulubione słówko kinooperatora, czyli bobinka :)

Cineworld przymierza się do ogłoszenia upadłości. O spółce, COVID-19 i przyszłości kin.