Otwieram Instagram i widzę, że aż pięć pierwszych zdjęć w newsfeedzie to samojebki, w tym jedna moja. Wbijam na swój profil i widzę, że osiem ostatnich fotek, które cyknąłem, to samojebki. Myślę sobie „Boże, kim się stałem?” Zresztą, mój instagramowy profil to historia mojego upadku (?). Wystarczy jeden rzut oka i widać, że na początku byłem całkiem ambitnym instagramerem; uliczne impresje, minimalistyczna geometria – artyzm w czystej postaci. Z tego stanu rzeczy płynnie przeszedłem do wschodów i zachodów słońca, czyli mówiąc krótko – ładnych widoczków. No, a potem to już tylko selfies.
Kiedyś (czyt. w złotych latach Naszej Klasy) robienie zdjęć samemu sobie wywoływało odruchy obrzydzenia u osób „na poziomie” i kojarzyło się z przesolaryzowanymi dziewczętami wydziubkowującymi wargi do luster. A teraz? Teraz Hollywood pokazuje, jak robić to dobrze. Samojebki robią sobie gwiazdy; dochodzi do tego, że poważni biznesmeni, odbierając poważne nagrody na poważnych galach, trzaskają sobie hollywoodzkie foty telefonem na scenie. Czasy mamy takie, że dobra samojebka nie jest zła, mimo, że co jakiś czas amerykańscy naukowcy odkrywają, że to objaw choroby psychicznej.
Więc mówisz, że chcesz być mistrzem samojebek? Cóż, jeśli chcesz, żeby Twój krzywy ryj miał dużo lajków w social mediach, jeśli Twoje zainteresowania, to nie tylko dyskoteki, chłopaki i ogólnie takie takie, ale też fejm – przynajmniej wśród znajomych – oto słowa mądrości dla Ciebie. Tak, tak, specjalnie dla Ciebie!
Po pierwsze
Dobre selfie, to nie samojebka cyknięta sobie w pokoju; dobre selfie, to selfie epickie. Niech podkreśla ważny moment w życiu (oczami wyobraźni widzę 8-latka w kluczowym momencie jego Pierwszej Komunii – „hej, to ja z ciałem Zbawiciela”). Dostań jakąś nagrodę i zrób sobie samojebkę odbierając ją. Lajki gwarantowane.
Po drugie
Twoje doskonałe selfie powinno być wykonane w ekstremalnych warunkach. Albo niech chociaż na takie wygląda. Skocz na bungee, spenetruj Rów Mariański (uśmiechnąłeś się teraz, co?), zdobądź jakiś Biegun. Cyknij sobie samojebkę w takim momencie, a zobaczysz – wszyscy się posrają.
Po trzecie
Obserwuj influencerów. No nie, chyba nie muszę Ci tłumaczyć znaczenia tego słowa?! Jeśli chcesz, aby Twoja facjata zbierała lajki jak dziwka klapsy, powinieneś je znać, i to dawno. Profile znanych internautów, takich, co to internety robią, to doskonałe przykłady na zastosowanie dwóch powyższych punktów. Zapomnij o byciu sobą, jesteś – zakładam – nieatrakcyjny. Staraj się być jak oni, a wszystko powinno być dobrze.
Po czwarte
Badania wykazują, że dużo lajków zdobywają samojebki cykane ze słodkimi zwierzakami. Spoko, ale kotki i pieski to strategia dla mięczaków. Pójdź o krok dalej. Zrób sobie dziecko i cykaj fotki z nim! Inne badania mówią, że im dziecko świeższe i wcześniej narodzone, tym większy potencjał lajkowy wykazuje.
Uwaga! Kiedy już zrobisz sobie samojebkę ze swoim nowo narodzonym potomkiem, nie musisz się go pozbywać! Może Ci się przydać do wkurwiania znajomych. Po prostu zalej internet jego fotami. Masz tu parę przydatnych hashtagów, resztę znajdziesz samodzielnie: #skarb #miłość #baby #mylove #pierwszekroki #ząbkowanie
Po piąte
Uważnie obserwuj swój facebookowy newsfeed. Na pewno masz tam znajomych, których foteczki zbierają więcej lajków od Twoich. Zadawaj się z nimi. Rób samojebki. Oznaczaj ich. Proste i genialne.
Po szóste
Nie od dziś wiadomo, że najlepsze samojebki, to te cyknięte w stanie permanentnego nasrania. Dlaczego? To proste – aby Twoje selfie było jak najbardziej gwiazdorskie, musisz poczuć się jak gwiazda.
Powyższy punkt znacznie ułatwia wprowadzanie w życie założeń z punktu poprzedniego.
Po siódme
Bądź wariat kurde.
Proste? Proste! Wprowadzenie tych kilku zasad w życie pozwoli Ci cieszyć się dużo większą ilością lajków pod Twoimi samojebkami – efekty powinny pojawić się już po pierwszych dwóch tygodniach stosowania. Wiesz, ostatnio powstaje mnóstwo coraz to nowszych sieci społecznościowych. Większość z nich z tym samym przekazem: utrwalaj momenty i dziel się nimi. Oznacza to mniej więcej tyle, co: „pokaż swoim chujowym znajomym, jak bardzo spoko jesteś.” I wiesz co? Zrób to!