Jako osoba, która pracuje w branży rozrywkowej, od jakiegoś czasu zastanawiam się, jak aktualna sytuacja wpłynie na gaming.
Celowo nie ograniczam tego problemu wyłącznie do gamedevu. Jasne, że ktoś te gry musi robić, ale to nie jest tak, że człowiek żyje wyłącznie z ich tworzenia. Równie ważna jest sprzedać. A kto wyda ciężko zarobione pieniądze na giereczki albo nową kartę graficzną, gdy rośną opłaty za prąd? Komu w głowie będzie kupowanie nowego sprzętu, gdy rata kredytu nie będzie dawała żyć? Takie pytania krążą mi po głowie, dlatego postanowiłem się trochę poobracać i poszukać w sieci komentarzy ekspertów. Trafiłem na wiele różnych, jakoś zacząłem sobie to wszystko układać. Być może dla gamingu sytuacja nie jest wcale taka zła, jak może się wydawać. Jest iskierka nadziei.
Chciałbym wierzyć, że gaming jest całkowicie odporny na recesję, ale mam trochę wątpliwości
Zacznę od streszczenia stanowiska zaprezentowanego przez firmę Konvoy Ventures. W tekście „Gaming: Is It Recession-Proof?” postanowili spojrzeć w przeszłość, na wcześniejsze kryzysy i zastanowić się nad tym, czy można pewne mechanizmy przenieść na gaming. Na pewno warto przypomnieć, że te sektor rozrywki jest stosunkowo młody. Ma może z 50 lat, co nie zmienia faktu, że zdążył się już załapać na takie wydarzenia, jak pękniecie bańki dotcomów oraz krach finansowy w 2008 roku. Z obu przypadków wyszedł obronną ręką. Czy to oznacza, że gaming jest odporny na recesję? Konvoy Ventues uważa, że dużo na to wskazuje, ponieważ ten sektor przeszedł długą drogę od 2008 roku.
Mimo to najważniejszym spostrzeżeniem jest stwierdzenie, że nawet w czasach Wielkiego Kryzysu wydatki na rozrywkę stanowiły 5.4% budżetu gospodarstwa domowego. W recesji z 2008 roku było podobnie, a to oznacza, że gaming faktycznie może przejść względnie suchą stopą przez aktualny kryzys.
Uważam, że nie doceniamy znaczenia eskapizmu. A mogliśmy obserwować jego wagę, gdy z pełną siłą uderzył w nas COVID. Ludzie zamknięci w domach, praca zdalna i wzrost wydatków na giereczeki. Zresztą nie tylko, bo złote czasy przeżyły także serwisy streamingowe. Aktualnie, po rozluźnieniu ograniczeń, wydatki na gaming zaczęły spadać, co zostało już odnotowane w kilku raportach. Czego innego można było się spodziewać, po tak rekordowym czasie? Nintendo Switch stał się najbardziej pożądaną konsolą, w dużej mierze za sprawą „Animal Crossing: New Horizons”. Zresztą Microsoft oraz Sony również nie mogą narzekać, jeśli chodzi o popularność ich nextgenów. Aktualna sytuacja jest trochę inna, ponieważ nikt nikogo nie będzie zamykał w domu, więc ludzie będą mogli udać się do kina.
Jasne, tylko że to sporo wydatków. Trzeba dojechać, kupić bilety, może coś do jedzenia. W przypadku gamingu wystarczy jednie mieć sprzęt, grę oraz prąd. Myślę, że ten koszt tego ostatniego elementu może wpłynąć na zmniejszenie przychodów z giereczek. W końcu ceny energii wręcz wystrzeliły, a wraz z nimi rachunki. Przyszedł czas na oszczędzanie.
Kryzys energetyczny może wpłynąć na sposób, w jaki korzystamy z elektroniki, na której konsumujemy rozrywkę
Finowie, zamiast gapienia się w ekrany, proponują książkę albo inne analogowe rozwiązania. Pozwolę sobie na ryzykowane stwierdzenie, że wśród Czytelników i Czytelniczek DailyWeb mogły się już znaleźć osoby, które zaczęły się przyglądać swoim cyfrowym nawykom. Jeśli ktoś pracuje zdalnie, to i tak wykorzystuje sporo prądu, ale nie znaczy to, że musi dalej go zużywać w wolnym czasie. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby trochę cyfrową rozrywkę odpuścić, nie tyle z niej zrezygnować, ile ją ograniczyć. Uważam, że zmiany w zachowaniu, w użytkowaniu sprzętu elektronicznego, są ciekawym tłem dla sprzedaży w gamingu. To nie jest tak, że wszystkie sprzęty, które pozwalają na konsumpcję rozrywki, są energooszczędne. Wprost przeciwnie! Zachęcam do odsłuchania odcinka „To tylko podcastu”, który nagrałem z Łukaszem.
Jeśli już zahaczyłem o kwestię zachowań, to myślę, że warto ją rozszerzyć o przyzwyczajenie do subskrypcji. Współczesny gaming to nie tylko kupowanie giereczek na Steamie. Duże znaczenie mają usługi abonamentowe. Nie przez przypadek czasem na DailyWeb zaznaczamy, co się w nich zmienia.
Usługi subskrypcyjne mogą pozytywnie wpłynąć na dochody firm produkujących gry. Na pewno wszystkich nie ocalą, ale na pewno niektórym pozwoli się to utrzymać na powierzchni. Warto przy tym pamiętać, że gamedev nie jest samotną wyspą. Stanowi część gospodarki i jeśli zaczyna się odpływ, to dotknie także giereczki.
Dlatego byłbym ostrożny w jednoznacznym stwierdzeniu, że gaming jest całkowicie odporny na recesję. Na pewno ma sporo możliwości, aby złagodzić jej wpływ. W końcu sporą część giereczek stanowią tytuły darmowe, z opcjonalnymi (przynajmniej w marketingu) mikropłatnościami. Niski próg wejścia, brak konieczności natychmiastowego wydawania pieniędzy powinien pozytywnie wpłynąć na zainteresowanie tego typu produkcjami. Przy czym, dla ich utrzymania, dalej kluczowe będzie monetyzowanie graczy. Co, jeśli konsumenci będą oglądali każdą wydawaną złotówkę, może się okazać wyzwaniem. Uważam, że nadchodzące lata na pewno będą ciekawe dla gamingu. A w jakiej skali trudne? To się dopiero okaże.
As Dusk Falls. Interaktywny film, w którym gracz ma co robić