iPhone 5 – i gdzie ta rewolucja?
Ostatnie dni obfitowały w niezliczone ilości przecieków związanych z nowym cudem, które ma wypuścić Apple. Pomysły i domysły były przeróżne, niektóre z nich się sprawdziły. Na szczęście w środę wieczorem, Apple ucięło wszelkie spekulacje prezentując nowy telefon, oznaczony numerem 5. Czy jednak nowy model zaskoczył, zrewolucjonizował branżę? Niestety uważam, że zdecydowanie nie.

Moja przygoda z telefonami od Apple zaczęła się od wersji 3GS. Model ten kładł na łopatki wszystkie inne smartfony, które wówczas znajdowały się na rynku. Byłem z niego bardzo zadowolony, mimo że niestety swoje kosztował. Następnie przesiadka na SGS a po roku korzystania postanowiłem przesiąść się z powrotem na iPhone’a oznaczonego numerem 4. Dlaczego? Pomijając jakość wykonania, przede wszystkim stabilność działania. Jednak to co najbardziej mi przeszkadzało, to niestety niewielki wyświetlacz, przesiadka z SGS w tym zakresie był bardzo bolesna. Przyzwyczaiłem się do gabarytów ekranu po stosunkowo niedługim czasie, jednak liczyłem po cichu, że ekran zostanie zwiększony przy następnym modelu.
No i co? No i pojawił się iPhone 4s. Moja reakcja? Ironiczny śmiech, wielki zawód. Po premierze tego modelu odniosłem wrażenie, że Tim Cook robi sobie żarty ze mnie. Bo w końcu lepsze parametry i Siri, z którego i tak nie będę mógł korzystać to dla mnie żadna innowacja.
Pozostało czekać do następnego roku by zobaczyć cóż to nowego przyniesie model z numerem 5. Większy ekran był pewniakiem, więc chociaż tyle można było się spodziewać. Niemniej sam ekran to było absolutne minimum. Liczyłem na kompletnie nową bryłę telefonu i innowacyjne rozwiązania. Czy to wszystko dostałem? Obawiam się, że nie. Czuje, że Cook znów robi ze swoich użytkowników idiotów, bo co mi po telefonie który do złudzenia przypomina poprzednika, odróżniając się od niego tylko nieco większym ekranem? Co mi po lepszym aparacie i trzech mikrofonach? Nie narzekałem na obecne rozwiązania. Zabrakło tego czegoś, tego co spowodowało by zachwyt. Tutaj dostaje kolejnego ajfona 4 z większym wyświetlaczem, który będzie w dodatku kosztował krocie. Oczywiście będzie się sprzedawał z pewnością znakomicie i niestety nijak tego zjawiska nie da się wytłumaczyć, ja jednak poczekam i prawdopodobnie zostanę przy swoim ajfonie numer 4, gdyż nie widzę najmniejszych powodów by przesiadać się na wersję nr 5.
Odnoszę wrażenie, że wraz z objęciem stanowiska CEO przez Tim Cooka, skończyła się era innowacyjnego Apple, wyznaczającego trendy na rynku. Mamy teraz jabłko, które nieudolnie próbuje się adaptować do bardzo szybko rozwijającego się rynku inteligentnych telefonów.