Słuchawki nauszne muszą być jak druga skóra. Nie mogą uwierać, uciskać albo wywierać jakikolwiek dyskomfortu. Do tego powinny gwarantować atrakcyjny wygląd oraz dźwięk, który trafi w nasze preferencje. Dlatego coś takiego jak słuchawki idealne nie powstanie, dopóki różnimy się między sobą. Jakie zatem było moje zdziwienie, gdy Marley Exodus ANC trafiły idealnie w mój gust.
Pisząc dla was recenzję House of Marley Exodus z aktywną redukcją szumów, mam niemały problem. Z jednej strony nie chciałbym, aby ten test przypominał sponsorowany, ale z drugiej nie wiem, jak miałbym zrównoważyć pozytywne odczucia co do produktu i moje zadowolenie z ich użytkowania.
Design i wykonanie
Otwieram opakowanie i widzę je, House of Marley Exodus ANC. Choć na zdjęciach reklamowych czy filmikach w sieci wyglądają fajnie, jest jeszcze lepiej. Wykonanie z aluminium połączone z drewnem udowadnia, że mamy w rękach produkt premium. Dowolna krawędź, łączenie, tekstura jest przemyślana i wykonane w stylu, który od pierwszego widzenia skradł moje serce. Koniec z nudnymi i prostymi słuchawkami!
Całość jest utrzymana w ciemnych kolorach — drewno czarne, aluminium czarne, skóra naturalnie czarna. Jedyne urozmaicenie tu to odcienie czarnego wynikające z materiału, który został pomalowany. Drewno zachowało swoją niepowtarzalną strukturę, która jest niepowtarzalna.
Bardzo podoba mi się również sposób regulacji słuchawek. Nic tutaj w nic nie wchodzi jak w przypadku normalnych słuchawek. Tutaj mamy cały element łącznik+słuchawki, który porusza się, wystając bardziej, bądź mniej, z obrysu słuchawek. Choć przy małych głowach będzie wyglądało się jak kreskówkowy ufoludek z czułkami, dla mnie mega!
Mógłbym pisać jeszcze o tym, jak są wygodne, jak miękka jest skóra, która styka się z naszą głową, ale poszukajmy czegoś, co mogłoby zrekompensować notę 10/10. Jedyną, ale to naprawdę jedyną wadą, jaką mógłbym uznać to fakt, że słuchawki są ciężkie. Domyślam się, że duże przetworniki 50 mm oraz materiały spowodowały, że są one zauważalnie cięższe niż konkurencyjne. Dla mnie to żadna wada, ale żona miała problem z przyzwyczajeniem się.
Zestaw oraz obsługa
W opakowaniu oprócz tytułowych słuchawek znajdziemy kabelek USB-USB-C, bo takie gniazdo posiadają słuchawki. Mało tego — obsługują szybkie ładowanie, które w 3h naładują je do maksimum, co starczy na kolejne 28h grania z włączonym ANC. Ponadto dostajemy ładny woreczek na słuchawki oraz pleciony kabelek AUX.
Słuchawki nie posiadają dotykowych funkcji na rzecz guzików. I dobrze, bo nic tak nie wkurza, jak przypadkowo przełączony utwór. Mamy na krawędzi przyciski zmiany głośności, stop/play (który może też wyzwolić asystenta), włącznik odszumiania ANC oraz specjalny przycisk MM. Owa funkcja MM to nic innego, jak natychmiastowe ściszenie muzyki oraz włączenie przesyłania dźwięku z zewnątrz do wewnątrz. Nie ma zatem potrzeby, aby ściągać słuchawki przy płaceniu w sklepie czy krótkiej rozmowie.
Dźwięk
Ciężko jest opisać, co się słyszy, bo jest to zależne od naszych preferencji, odtwarzacza oraz muzyki, jakiej słuchamy. Łatwiej jednak ocenić dominację dźwięku oraz fakt czy słuchawki mają tendencje do modyfikowania dźwięku. I tak też, takie Marshalle grają świetnie przy muzyce rockowej, ale słabo radzą sobie z innymi gatunkami.
Model Exodus ANC gra moim zdaniem naprawdę równo. Wysokie, średnie, jak i niskie tony są słyszalne tak samo mocno i wyraźnie. Nie oznacza to, że grają płasko, ponieważ bass jest mocny, aż wyczuwalny, ale nie przygłusza on reszty tonów. Próbowałem dowolnej muzyki i przy każdej grały one świetnie czysto i równo. Jest to odpowiednik głośników odsłuchowych, które testowałem w ramach DW.
Pro tip dla rodziców i nie tylko — jeżeli chcemy tylko rozkoszować się ciszą, możemy włączyć wyciszanie bez muzyki.
Co do samego ANC, działa on bardzo dobrze i wycina wszelaki szum tła, pozostawiając jedynie dźwięki muzyki, która nie musi grać głośno, i ewentualny głos osoby stojącej blisko. No właśnie, mowa to jedyny dźwięk, który nie jest wytłumiany (albo bardzo słabo). Prawdopodobnie jest to kwestia bezpieczeństwa, jak i naszego zdrowia i samopoczucia. Udowodniono bowiem, że przy pełnej ciszy człowiek czuje niepokój.
Wady? Prawie brak
Brakuje mi tutaj może regulacji mocy odszumiania, jak to ma np. Sony. Czasem chciałbym się całkowicie odciąć od otaczającego mnie świata, nawet od głosu osoby siedzącej koło mnie. Cena również nie zaskakuje, bo jest to 1100 zł, a więc okolice najbardziej popularnych SONY WH-1000XM3, które od strony wykonania są średnie, o czym krzyczy cały internet. Jest on pełny filmików jak naprawić złamane Sony. Choć Marleye używam trochę ponad miesiąc, nie opcji, aby coś podobnego miało miejsce. Tutaj użyto dużo lepszych materiałów.
Mamy zatem do decyzji czy wolimy styl, wykonanie i dźwięk, czy aplikację i trochę lepsze odszumianie. Dla mnie wybór jest oczywisty — House of Marley Exodus ANC.
Sprzęt do testów otrzymaliśmy od salonów Top Hi-Fi.