Bezpłatne okresy testowe to fantastyczna sprawa. Pozwalają zapoznać się bliżej z usługą i upewnić się, czy dana propozycja faktycznie trafia w nasze potrzeby. Niestety, tak to już bywa, że jak ktoś wyciąga palce, to druga strona chciałaby całą rękę. Najpewniej z powodu powszechnej wśród polskich użytkowników zachłanności oraz pragnienia posiadania i zjedzenia ciastka jednocześnie HBO GO Polska postanowiło zmienić regulamin bezpłatnych okresów testowych.
Funkcjonowanie bezpłatnego okresu testowego zwykle wygląda podobnie. Należy utworzyć konto, podać imię i nazwisko, podpiąć kartkę płatniczą, której właścicielem jest ta sama osoba, której dane podaliśmy podczas kreowania profilu. To proste zabezpieczenie sprawia, że nie można powielać kont na to samo nazwisko i tę samą kartę. Oczywiście sprawę da się w pewien sposób obejść, angażując kolejnych domowników, członków rodziny czy przyjaciół i zakładając kolejne profile na ich dane, niemniej ten proceder prędzej czy później musi się skończyć. Wątpię, żeby ktoś mógł sobie zagwarantować w podobny sposób stały dostęp do takiego HBO.
Janusze biznesu to jednak prawdziwi twardziele, gdy chodzi o kombinatorykę. Szybko połączyli więc fakty dotyczące aktualnych fenomenów usługowych i wykorzystali wirtualne karty debetowe. W ten sposób zapewnili sobie możliwość stałego dostępu do usług HBO GO. Wystarczyło tylko uzyskać nową wirtualną kartę, by założyć nowe konto na platformie streamingowej. To jednak nie koniec.
Pół biedy, gdyby wzięła się za to jakaś cwaniacka jednostka albo niewielka grupa cwaniackich jednostek. Tymczasem grupa ta postanowiła zrobić z przekrętu biznes i sprzedawać dostęp do testowych kont. Jak to się niby opłaca? A tak, że założenie wirtualnej karty i konta na HBO GO nic nie kosztuje. Płatność generuje dopiero właściwy abonament (29,99 zł za miesiąc). W teorii można więc tak obniżyć koszt „bezpłatnego dostępu”, by był opłacalny dla obu stron – sprzedającej i kupującej.
Na internetowych aukcjach znaleźć można jeszcze ciekawsze kwiatki. Janusze biznesu szybko zorientowali się bowiem, że przecież do takiej jednej wirtualnej karty da się podpiąć więcej pożądanych usług. I tak za 100 zł kupimy miesięczny (w rzeczywistości – uzależniony od oferowanego bezpłatnego okresu przez dostawcę) dostęp np. do: CDA Premium, Netflix, Showmax, HBO GO, Spotify i Tidal. Dostęp na miesiąc do samego Netflixa można uzyskać już za… 1,49 zł.
HBO GO postanowiło na proceder zareagować i tak w regulaminie usług platformy pojawił się zapis:
„2.5 Użytkownik jest uprawniony do skorzystania z jednego Okresu próbnego w okresie kolejnych 12 miesięcy. Weryfikacja Użytkownika w celu zapobieżenia nadużyciom Okresu próbnego może nastąpić na postawie danych podanych przez Użytkownika, w tym m.in. na podstawie przypisanego do konta adresu e-mailowego, metody płatności lub numeru indentyfikacyjnego urządzenia. W przypadku podejrzenia nadużycia Okresu próbnego HBO może natychmiastowe środki w celu uniemożliwienia dalszego nadużycia, włączając w to wypowiedzenie Umowy.”
Jak HBO GO może nabrać podejrzeń? To bardzo proste. Kiedy tworzy się nowe konto, to zwykle po to, by korzystać z niego na nowych urządzeniach, wykorzystując nowe IP. Jeżeli dane w tym zakresie będą się dublowały, dostawca usług będzie miał prawo zareagować podejrzliwością. Karą za naginanie regulaminu ma być nawet blokada dostępu, której nie rozwiąże zwykłe podmienienie karty czy konta. Użytkownik złapany na kancie, by ponownie zyskać dostęp do usług HBO GO, będzie musiał… kupić nowy sprzęt.
Na koniec ciekawostka do rozważań własnych: podobnego zapisu nie ma np. w regulaminie czeskim, bułgarskim, chorwackim, węgierskim, rumuńskim (i pewnie jeszcze w wielu innych, do których geolokalizacja nie dała mi dostępu).