Opowiem Ci dziś legendę. Legendę o grze, która się nie starzeje i wciąga do swojego świata od pierwszego uruchomienie, niczym biegi przełajowe po ruchomych piaskach. O grze, która może dziś jest trochę przykurzona i zapomniana przez wielu, ale stanowi coś więcej, niż synonim swojego gatunku – jego najlepszą reklamę. I to od roku 1995. Poznaj „Chrono Trigger”.

Czy „Chrono Trigger” to gra dla gracza niedzielnego? Jasne! Cóż, tytuł AAA to nie jest; na pewno nie z dzisiejszej perspektywy. Na pewno różnica jest taka, że dziś pogadamy o grze, za którą trzeba jednak trochę zapłacić, by bawić się nią bez żadnych wątpliwości moralnych. Mówimy bowiem o produkcji, która powstała… 21 lat temu, czyli dawniej, niż kiedy polski klub ostatni raz grał w Lidze Mistrzów. Mimo, że powiedzieć o tej grze, że ma ona swoje lata, to jak nic nie powiedzieć, okazuje się, że nie zestarzała się ona ani trochę. Sam fakt, że po takim czasie o niej wspominam, mówi o niej bardzo wiele.

Trzymając się utartych schematów, powinienem ocenić grę i polecić ci ją na samym końcu. Nie tym razem. Ocenianie jej nie ma nawet racji bytu, a to, że ją polecam jest oczywiste chyba już po przeczytaniu pierwszego akapitu tego tekstu, co?

Nie należę do fanów anime i mangi, a nawet japońskich gier fabularnych. Nie przeszedłem żadnego „Final Fantasy”, a jednak „Chrono Trigger” to gra dla której mógłbym wystawić laurkę i chyba właśnie to przed Tobą robię. Obawiam się, że przez opisywanie tej gry w samych superlatywach mogę cię do niej nie przekonać, o ile jej nie znasz. Ale hej, jeśli tak będzie, wpisz sobie ten tytuł w Google i poszukaj jakichś negatywnych opinii. A jak już Ci się nie uda, to zrób co możesz żeby w „Chrono Trigger” zagrać, zagraj, wróć i opowiedz jak było. Gdybym miał wybrać jedno słowo, jakim miałbym ją określić, byłoby to „ponadczasowa”. Poniżej postaram się uzasadnić, dlaczego.

Skąd wzięła się gra „Chrono Trigger”? Z połączenia kilku genialnych umysłów przy jednym, wspólnym projekcie. Mógłbym tutaj zaproponować małą zabawę i w jednej kolumnie wypisać nazwiska twórców gry, prosząc cię o połączenie ich z projektami, które tworzyli. Dość powiedzieć, że za trzon „Chrono Trigger odpowiedzialni są:

– Hironobu Sakaguchi, któremu spokojnie możemy na czole trzasnąć pieczątkę z napisem: „gość, który wymyślił Final Fantasy”,
– Yūji Horii, czyli główny architekt głównego konkurenta „fajnali” – serii Dragon Quest (obie były wydawane w Square Enix),
– Akira Toriyama, w Polsce i na świecie znany głównie z mangi pod tytułem „Dragon Ball”, który to tytuł być może coś ci mówi.

Nie ma przebacz, „Chrono Trigger” było skazane na sukces zanim jeszcze powstało, zwłaszcza, że studio Square Enix, z którego gra wyszła w roku 1995, znajdowało się wtedy u szczytu szczytów. Dość powiedzieć, że ten czas nazywa nie tylko „złotą era jRPG”, ale i „złotą erą Square Enix”.

Chrono_Trigger_Artwork2
Jeśli ta kreska kojarzy Ci się z pewnym serialem animowanym, jaki leciał kiedyś na RTL 7, to jesteśmy w domu. Źródło: chrono.wikia.com

Forma

Żródło: en.wikipedia.com
Żródło: en.wikipedia.com

Rozgrywka przypomina na początku standardowe gry tego typu. Poruszasz się postacią po dwuwymiarowej mapie regionu oraz po bardziej szczegółowym widoku poszczególnych lokacji. Różnica pojawia się, gdy przychodzi nam spuścić komuś łomot. Z czym kojarzą Ci się walki w jRPG? Mnie kojarzyły się z nagłym przeniesieniem do ekranu potyczki, gdzie w turowym systemie wybieram po kolei ataki poszczególnych postaci. Nuda? Nuda, ale tutaj nie ma na nią miejsca, bo nic takiego nie występuje, a walki toczą się na tej samej mapie, po której poruszasz się drużyną. Możesz zostać zaatakowany znienacka, ale z reguły widzisz przeciwników z wyprzedzeniem; w niektórych wypadkach możesz ich spokojnie ominąć. System turowy z kolei udanie łączy się tutaj z walką w czasie rzeczywistym – twórcy znaleźli rozwiązanie leżące idealnie po środku. Umiejętności poszczególnych postaci uzupełniają się w walce, a najwięcej frajdy dają ataki łączone, w których mogą brać udział dwie lub nawet trzy postacie. Wszystko to sprawia, że walki (zwłaszcza ze „zwykłymi” potworami) wydają się dość proste, ale jednocześnie są cholernie satysfakcjonujące. Dzięki nie dochodzi do sytuacji, gdzie nudzi Cię klasyczne gridnowanie, czyli walki, w które wdajesz się tylko dlatego, żeby nie odpuścić sobie zbierania kolejnych punktów doświadczenia, czy przedmiotów, ale poza tym wydają się nudne i niepotrzebne. Walki z bossami to za to miód w najczystszej postaci, dzięki temu, że refleks musisz połączyć z główkowaniem na całkiem wysokich obrotach. Zainwestować w normalne ataki i ciągłe leczenie bohaterów? Czy może atakować combosami i tracić manę?

Treść

Fabuła w grze jest bajecznie wręcz prosta. Rzecz dzieje się w alternatywnej rzeczywistości. Oto główny protagonista, Crono, zostaje wplątany w przypadkowe podróże w czasie, co kończy się oczywistą koniecznością ratowania świata. Brzmi jak banał, ale w tym wypadku jest to zaleta. Dlaczego? Otóż twórcy połączyli tu mnóstwo motywów znanych nie tyle z japońskich gier, czy komiksów, ale z popkultury w ogóle. Główny bohater to dorastający chłopiec, który – czuć to podskórnie – marzy o wielkiej przygodzie. Towarzyszy mu mała wynalazczyni oraz księżniczka mająca dosyć pałacowego życia. Moją ulubioną postacią jest jednak rycerz zaklęty w żabę, kawał honorowego gościa.

https://www.youtube.com/watch?v=yp7PYi5b8jg

Połączenie tak znanych i zgranych motywów wyszło tu doskonale zgrabnie, na tyle, że od razu czuję się jak w domu. Obcowanie z historią, w jaką zostajesz rzucony w tej grze można porównać spokojnie do jednej rzeczy, typowej dla popkultury z zachodu. To tzw. kino nowej przygody, którego sztandarowym przedstawicielem jest pierwsza, czyli czwarta część „Gwiezdnych Wojen” – „Nowa nadzieja”. Wiesz, bohaterowie poznający się niejako z przypadku, wplątani w grubą akcję o znaczeniu (co najmniej) globalnym oraz kwitnąca między nimi kumpelska więź, którą się czuje. Różnica jest taka, że tutaj nie oglądasz, tylko uczestniczysz. Inne motywy to na przykład ucieczka z więzienia, czy wyścig samochodowy w postapokaliptycznym świecie – to są przygody, które już znasz, które już widziałeś i które teraz masz okazję przeżyć jako Crono. To wszystko sprawia, że ja osobiście przy „Chrono Trigger” nie czuję się, jakbym grał, a raczej wcielał się w bohatera całkiem dobrej opowieści. I to takiej, do której co jakiś czas chce się wracać. Wspominałem już, że mimo liniowości gra oferuje kilkanaście różnych zakończeń?

Oprawa

Co tu dużo mówić – grafika to najlepsze, co można wyciągnąć z szesnastobitowego dwuwymiaru. Ta stylistyka nie ma prawa się zestarzeć, zwłaszcza że moda na retro i piksele trwa w najlepsze. Zresztą, spójrz tylko na „Gracza niedzielnego”. Soundtrack z gry już dawno zyskał miano kultowego i właśnie przygrywa mi podczas pisania tego tekstu. Chciałbym się przyczepić dla zasady, no ale nie mam jak, nie mam gdzie.

Jak zagrać?

Jeśli Cię przekonałem do zapoznania się z tym tytułem lub chcesz go sobie przypomnieć masz kilka możliwości. Nie pisałem wcześniej o żadnej platformie na jakiej gra się ukazała, bo obecnie jest dostępna na bardzo wielu. Pierwotnie, w roku 1995 był to oczywiście SNES i jest to pierwszy ze sposobów na zagranie dzisiaj – dopaść konsolę gdzieś w internecie oraz znaleźć oryginalną grę. Szybki rzut oka na Allegro pokazuje, że tanio może nie być – na szybko znalazłem konsolę w cenie 105 zł i samą grę za 250 zł. Inna, prostsza droga to mobilne wydania na Androida i iOS, które – jak większość remake’ów od Square Enix – kosztują około 50 zł. O ile na żadną grę mobilną na telefonie nie wydałbym złamanego grosza, tak tutaj sprawa wygląda nieco inaczej. Pozostają jeszcze emulatory (wśród romów znajdą się tłumaczenia na polski) – świetny sposób, by przetestować grę przed zakupem.

Na koniec

„Final Fantasy” jest synonimem japońskiej gry RPG, ale jeśli szukać tytułu całkiem osobnego, który powala urokiem i fabułą ponad gatunkami, wybór może być tylko jeden. Naprawdę, nie trzeba nawet być fanem jRPG, mangi, ani anime, żeby się w „Chrono Trigger” zakochać od pierwszego uruchomienia i dać się pochłonąć.

Ocena: Top 3 gier wszech czasów

Zalety:
– ponadczasowość,
– fabuła,
– świat przedstawiony,
– postacie,
– grafika,
– muzyka,
– wszystko inne.

R E K L A M A

Wady:
– 21 lat i ciągle żadnych.

Autor: Wojtek Żubr Boliński