Sąd w Waszyngtonie orzekł, że Google stosował nielegalne, monopolistyczne praktyki w celu zachowania pozycji lidera na rynku wyszukiwarek, a jedno z takich działań stanowiło pokaźny przychód w kasie Apple. Co dalej ze współpracą obydwu gigantów?

Nie jest tajemnicą, że jednym ze źródeł przychodów firm wydających przeglądarki internetowe są umowy z producentami wyszukiwarek, którzy chcą znajdować się w tych aplikacjach. Jeśli nie jako domyślne, to przynajmniej w górnej części listy możliwych do wyboru.

Niejako przy okazji toczącego się za oceanem procesu sądowego dowiedzieliśmy się w ostatnim czasie, że Google płaci Apple około 20 miliardów dolarów rocznie za to, że wyszukiwarka należąca do firmy córki firmy Alphabet jest ustawiana jako domyślna. Ogłoszony właśnie wyrok może zrewolucjonizować sposób, w jaki działa internet, jaki znamy.

Google łamało prawo, a Apple może stracić 25% przychodów z kategorii usług

Trwa bezprecedensowa walka o nasze dane. Niektóre firmy są gotowe płacić za nie ogromne pieniądze, a inne, jak choćby Microsoft nie widzą żadnego problemu w nieodpłatnym korzystaniu z nich , choć w przypadku producenta Windowsa należałoby użyć mocniejszych słów. Tymczasem w USA zakończyła się wieloletnia batalia sądowa, w której po przeciwnych stronach stanęły władze państwowe oraz jeden z najpotężniejszych big techów na świecie. Sędzia Amit Mehta orzekł, że Google dopuściło się łamania prawa antymonopolowego, zapewniając sobie niepodważalną i dominującą pozycję na rynku wyszukiwarek internetowych. Komentując wyrok, prokurator generalny USA Merrick Garland powiedział:

Historyczne zwycięstwo dla Amerykanów. Żadna firma, bez względu na to, jak duża lub wpływowa nie stoi ponad prawem.

Nielegalne działania Google polegały (nie wątpię, że w momencie gdy piszę te słowa, proceder trwa nadal) na tym, że gigant płacił innym firmom za to, by w produktach i usługach dostarczanym klientom końcowym, to wyszukiwarka z Mountain View była ustawiana jako domyślna. Choć w sprawie przewijali się producenci smartfonów tacy jak Samsung, Motorola i Sony oraz amerykańscy operatorzy telekomunikacyjni AT&T, Verizon i T-Mobile, to rdzeń wytoczonej sprawy stanowiło partnerstwo z Apple i Mozillą.

[PODCAST] Telefon Barbie, podgrzej się smartfonem, UOKiK i ogromna kara – podsumowanie tygodnia

Uzasadniając wyrok, sędzia federalny podkreślił, że w 2021 roku Google wydało 26,3 miliarda dolarów na utrwalanie swojej roli monopolisty. Gigant kontroluje ogółem około 90% rynku wyszukiwania, a na samych smartfonach wynik ten wynosi 95%. Przeważająca część, wspomnianych 26 miliardów, o czym dowiadywaliśmy się wcześniej w toku postępowania, przypadło producentowi iPhone’ów. Apple nie przyznawało się oficjalnie do skali współpracy, dodając tę wartość do przychodów czerpanych z subskrypcji Apple Music oraz AppleTV+. W publikowanych raportach finansowych kwoty te znajdowały w  pozycji „Apple Services”. Z ujawnionych w procesie szczegółów umowy wiemy, że Google dzieliło się z Apple przychodami z reklam generowanych przez użytkowników przeglądarki Safari, oddając do Cupertino 36% uzyskanych wpływów.

Reddit blokuje wszystkie wyszukiwarki i boty AI… oprócz Google

Dominacja Google na rynku pozostaje bezsprzeczna i niepodważalna. Oczywiste jest, że żaden z konkurentów tej wyszukiwarki nie dysponuje nawet częścią budżetu, jaki Google jest gotowe przeznaczyć na dalsze promowanie swojego produktu. Pytanie o to co będzie dalej pozostaje otwarte. Przedmiotowa batalia sądowa, ze względu na potencjalną apelację może ciągnąć się jeszcze do 2026 roku, a co ważne wyrok, który usłyszeliśmy, stwierdza jedynie, że firma jest winna złamania przepisów. Jak dotąd nie zasądzono żadnej kary. Sędzia Amit Mehta powiedział, że Google przewiduje, że utrata domyślnej pozycji w przeglądarce Safari spowodowałaby znaczny spadek liczby zapytań i miliardy dolarów utraconych przychodów, co oczywiście ma sens z uwagi na to, że użytkowników, chociażby samych iPhone’ów możemy setkach milionów osób.

Ciekawe jest także to, jak do sprawy odniesie się Apple, które w tym przypadku oberwało niejako rykoszetem. Groźba utraty 20 miliardów dolarów przychodów jest z pewnością traktowana przez firmę jako zagrożenie natury finansowej, nie mówiąc o stratach wizerunkowych, w momencie gdy gigant pojawia się na nagłówkach w kontekście sprawy antymonopolowej. Najprostszym rozwiązaniem wydaje się po prostu danie użytkownikom wyboru i możliwości samodzielnego ustawienia wybranej wyszukiwarki w przeglądarce przy jej pierwszym uruchomieniu. Pytanie tylko, czy któraś z korporacji zaryzykuje utratę dziesiątek miliardów dolarów wpływów?