Google Pixel 9 Pro XL jest już od paru dni na moim domowym warsztacie testowym. Czas najwyższy na pierwsze wrażenia!
Nie będę ukrywał – czekałem na kontynuację udanej serii Pixel 8. Wydarzyła się również nietypowa sytuacja, jeśli chodzi o testowane przeze mnie urządzenia. Nigdy wcześniej nie przekładałem karty SIM z modelu marki, który obecnie użytkowałem do kolejnego, reprezentującego tę samą serię, tylko nowszej generacji.
Zarówno pierwsze wrażenia, jak i pełny test postawię na skali porównań, a zmian trochę mamy, więc będzie o czym pisać. Warto również zauważyć jeden ważny fakt. Tym razem premiera Pixeli następuje w Polsce dużo wcześniej, niż miało to miejsce wcześniej. Seria Pixel 8 zadebiutowała na Świecie w październiku 2023 roku, a w Polsce dopiero w maju 2024 roku. Jednak dzięki opóźnionej premierze, a teraz przyspieszonej – różnica czasu między ósemką, a dziewiątka to tylko trzy miesiące. Tyle słowem wstępu – czas na konkrety!
Google Pixel 9 Pro XL to dużo zmian względem serii Pixel 8
Seria Pixel 9 składa się z trzech modeli: standardowego, wersji Pro i Pro XL. W zasadzie między tymi dwoma ostatnimi jedyną różnicą jest wielkość wyświetlacza. Specyfikacja jest ta sama. Ja otrzymałem do testów Google Pixel 9 Pro XL, czyli urządzenie dające ekran większy od poprzednika (czyli Google Pixel 8 Pro) o 0,1 cala. Ma on 6.8”. Całkiem sporo, prawda? Cóż – to już kwestia preferencji, ale małe ekrany w telefonach odchodzą powoli w niebyt.
Jednak ekran to nie jest element smartfonu, który rzuca się najbardziej w oczy. Są to oczywiście plecki i sama konstrukcja. Nie będę owijał w bawełnę – kocham ten design. Świetna zmiana z czarnej, nieco nudnej obudowy na piękną porcelankę ze lśniącymi bokami. To elegancja, premium, prostota i solidność. Jak po pierwszych renderach nie do końca wiedziałem, czy mi się podoba zmiana wyspy z aparatami z belki na „pastylkę”, to muszę stwierdzić, że cieszy oko.
Świetny, elegancki design i piękne etui
Warto zwrócić uwagę na fakt, że bardziej ona wystaje niż w Pixelach z serii 8, dlatego uważam, że bez etui ani rusz. I tu lecą od razu kolejne pochwały, bo i ten element został solidnie wykonany. Jest bardziej śliski od poprzednika, więc nie czujemy oporu, gdy wkładamy smartfon do kieszeni. A sam design – również cieszy oko, ale też ukrywa on piękne, boczne wykończenia. Coś za coś. Smartfon w etui prezentuje się równie okazałe. I… bardzo iPhone’owo. Sorry Google – takie są fakty.
Dosyć o wyglądzie, bo naturalnie design jest ważnym aspektem, jednak o wiele bardziej wartościową cechą jest samo użytkowanie telefonu. Jego wydajność, zaplecze fotograficzne i inne funkcje. W środku znajdziemy nowy chipset Google Tensor G4 i aż 16 GB RAM-u, co na pewno ucieszy użytkowników, bo wcześniejszy model miał ich tylko 12 GB. Zastanawiało mnie to, czy nowy procesor bardzo usprawni pracę na czystym Androidzie i stwierdzam, że… nie widać gołym okiem różnicy. Benchmarków jeszcze nie robiłem, ale tutaj przychodzę z niezbyt radosną nowiną, bo newsy ze świata technologii nie mówią nic dobrego o osiągach nowego procesora.
Google Pixel 9 Pro XL odziedziczył parę problemów po serii Pixel 8
Niestety, to co zauważyłem w Pixel 8 Pro, to i w dziewiątce również występuje. Są momenty (na razie – sztuk: 2), że aplikacja Facebooka odmawia posłuszeństwa. Wspominałem o tym i w mojej recenzji, jak i w krótkiej rolce na TikToku, że mimo że można szybko wyłączyć aplikację i ją ponownie uruchomić, to takie problemy nie powinny występować we flagowym urządzeniu, które do najtańszych nie należy. Miejmy nadzieję, że aktualizacja systemu naprawi ten mankament.
Lekko ponarzekałem, więc powracam do pochwał. Kolejne podzespoły względem ósemki przeszły znaczny lifting. Mam tutaj na myśli lepsze zaplecze fotograficzne, jaśniejsze ekrany, wprowadzenie szybkiego ładowania i parę, nowych interesujących elementów AI. Zacznę od specyfikacji aparatów i pokaże kilka testowych zdjęć, ale również zahaczę o temat sztucznej inteligencji, który wprowadza innowacyjną funkcję podczas robienia zdjęć grupowych.
Zaplecze fotograficzne znów prezentuje się świetnie
Aparat ultraszerokokątny ma sensor 48 MP z przesłoną f/1.7, a teleobiektyw (z przesłoną f/2.8) został wyposażony w matrycę 48 MP. Możliwości selfie zostały udoskonalone dzięki funkcji autofocusa i specyfikacji 48 MP oraz przesłony f/2.2. Poprawiono również zoom optyczny, który uzyskał zbliżenie 10x, czyli liczba ta została zdublowana w stosunku do Pixela 8 Pro. I faktycznie widać różnicę już na pierwszych zdjęciach. Bardzo chwaliłem zaplecze fotograficzne w poprzedniej serii i wygląda na to, że w tym aspekcie nic się nie zmieni.
Jedynie, do czego mógłbym się delikatnie przyczepić to fakt, że tryb AI nadal potrzebuje chwili, aby poprawić zdjęcie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby ową obróbkę wyłączyć. W trybie nocnym jest to nawet wskazane, bo fotki po korekcji są zbyt jasne, przez co nienaturalne. Bez żadnych narzędzi pomocniczych zrobimy smartfonem bardzo rzeczywiste zdjęcia.
AI ze sporym uaktualnieniem
Interesującą za to opcją jest nowa zakładka w samej aplikacji aparatu. Dzięki funkcji „Dodaj mnie”, na zdjęciu będą wszyscy. Zrobimy zdjęcie z grupą, a potem zamienimy się z osobą, która robiła zdjęcie. Pixel magicznie połączy oba ujęcia. Jest to wersja testowa, ale całkiem sprawnie działająca. Google idzie w AI i nieźle mu to wychodzi. Sama edycja też przyszła znaczny upgrade.
Wcześniej mogliśmy usunąć pewne elementy ze zdjęcia, czy zamienić je, ale było to mocno losowe. Fajna opcja, która w Pixelach 9 jest jeszcze bardziej cool. Teraz możemy napisać prompta z poleceniem, co system ma zmienić. Poniżej przykład. Usunąłem tło z bloków mieszkalnych i zamieniłem je na góry. Nieco gorzej poradził sobie z murkiem, bo chciałem, aby kociak siedział na drzewie, ale i tak rezultat końcowy jest całkiem niezły.
Warto zwrócić uwagę, że wpisywałem proste komendy, a gdyby poświęcić trochę czasu, to na pewno efekty będą dużo lepsze. Na pewno sprawdzę dokładnie wszystkie możliwości sztucznej inteligencji od Google. Wraz z Pixelami z serii 9 Pro otrzymamy pakiet Google One AI Premium, obejmujący bezpłatny dostęp do Gemini Advanced przez pierwszy rok, co jest bardzo korzystną ofertą.
Czy zmiany są warte na przesiadkę z Google Pixel 8 Pro?
Co się jeszcze zmieniło? Wspomniane wyświetlacze oraz możliwość szybszego naładowania smartfona. Ekrany są 35% jaśniejsze, a model Pixel 9 Pro XL zapewnia jasność 2000 nitów (HDR) i do 3000 nitów w szczycie. W środku znajdziemy akumulator o pojemności 5060 mah, czyli bez zmian w stosunku do Pixela 8 Pro. Jednak oferuje szybkie ładowanie z mocą do 45 W (do 55% w około 30 minut). Ładowarka od Google o mocy 45 W sprzedawana jest oddzielnie.
Google Pixel 8 Pro na wakacjach. Jak sobie poradził flagowiec w wysokich temperaturach – recenzja
Google Pixel 9 Pro XL prezentuje się całkiem korzystnie. Zwraca uwagę swoim eleganckim designem i paroma istotnymi zmianami w specyfikacji. Niestety, ale część problemów zostało z poprzedniej serii. Są to prawda szczegóły, ale takie, które nie powinny występować w urządzeniach za 5 399 zł i to w najmniejszej opcji jeśli chodzi o miejsce na dane. Cieszy rozwój AI, możliwość szybkiego ładowania, dużo lepsze zaplecze fotograficzne i jaśniejsze wyświetlacze.
Czy jednak sprzęt jest warty swojej ceny? Na to pytanie odpowiem za jakieś 2-3 tygodnie. Pixel 9 i Pixel 9 Pro XL będą dostępne do sprzedaży od jutra – 22 sierpnia 2024 roku. Na zwykłą wersję Pro (o mniejszym wyświetlaczu) musimy poczekać do września.