Jeśli używasz Google Allo to czeka na Ciebie niespodzianka. Jeśli nie używasz, a lubisz ciekawostki z mobilnego świata to opisywana funkcja powinna Cię zainteresować i przekonać do instalacji aplikacji chociaż na chwilę.

Komunikator pozwala przekształcić twarz widoczną w aparacie smartfonu w naklejkę. I muszę przyznać, że wygląda to bardzo fajnie. Pomimo, iż koniec końców nasze oblicza są wyjątkowo uproszczone, to trzeba pochwalić twórców za ciekawe zastosowanie maszynowego uczenia i sieci neuronowych. Takie eksperymenty pokazują, że mechanizmy matematyczne, obarczone dosyć górnolotnymi nazwami, mogą być świetnie przekształcone na rynek konsumencki.

Tworzenie naklejki z selfie przez Google Allo
Proces tworzenia naklejki z mojego selfie w Google Allo

Oddział odpowiedzialny za Google Allo we współpracy z zespołem badawczym Machine Perception stworzył algorytm, który wychwytuje najważniejsze cechy twarzy i przekształca je w kreskówkowe kształty, które nakreślił dla firmy artysta Lamar Abrams. Co więcej, jeśli taki avatar nie przypadnie Ci do gustu, możesz go dowolnie modyfikować. Zmieniać kształty, kolory, dodawać przeróżne elementy. Działa to szybko, sprawnie i przede wszystkim wygląda obłędnie. Podczas testowania ze znajomymi, wszyscy dopytywali się o nazwę aplikacji.

Google Allo selfie stickers
Wszystkie naklejki, które Google Allo wygenerowało na podstawie mojej twarzy

Algorytm, który według Google obejmuje 563 biliardy kombinacji, nie tylko przekształci Twoją twarz, ale również umiejscowi ją w ponad dwudziestu sytuacjach. Od człowieka-pizzy, poprzez transformacje w zombie, kończąc na imprezowym avatarze.

Przerabianie selfie na naklejki jest ciekawą zabawą, z której prawie nikt nie będzie korzystał, gdyż Google Allo to komunikator trzeciej potrzeby, a całej zabawy starcza zaledwie na kilka chwil

Allo nie porywał od samego początku. Zadebiutował bodaj w tym samym czasie co komunikator Google Duo i po Hangouts, Telefonie Hangouts, Hangouts Meet, Wiadomościach na Androida oraz Telefonie jest siódmym narzędziem Google, które służy do komunikacji. Rozumiem to parcie na komunikatory. Jest jak najbardziej właściwe z biznesowego punktu widzenia. W końcu komunikacja jest jedną z najbardziej naturalnych rzeczy, jaka jest znana naszemu gatunkowi. Dlatego mamy tu do czynienia z jedną z najbardziej obiecujących gałęzi rynku sieciowego. Ponadto dobrze przemyślane komunikatory można okopać kolejnymi usługami – chmurą, ecommerce, sieciami społecznościowymi – prawie wszystkim, co tylko przyjdzie do głowy.

Jednak nie rozumiem podejścia. Google wypuszcza multum komunikatorów, niektóre wciskają nam na siłę preinstalując, inne doinstalowują już w trakcie używania telefonu, po prostu denerwują potencjalnych odbiorców. Drugi błąd jest kardynalny. Nie tylko nie skupiają wystarczającej uwagi na żadnym z komunikatorów, co niemal zawsze są krok za konkurencją. Przypomina to trochę sytuację Google+. Mądre głowy w firmie wymyśliły sobie, że skoro Facebook tak bardzo wypalił, to dlaczego nie zrobić drugiego Facebooka, lepszego, tylko pod własnym szyldem. I nikt w tak olbrzymiej firmie nie zadał sobie podstawowego pytania: po co komukolwiek drugi Facebook, skoro ten pierwszy jest, mocno się rozwija i radzi sobie znakomicie.

Te zabawne, urocze naklejki o których dziś piszę, są jedną z niewielu funkcji, której konkurencja nie ma. I jak fajne by one nie były, same produktu nie sprzedadzą. Fakty są takie, że z Google Allo w gruncie rzeczy nie korzystamy. Mam jednego znajomego, którego wręcz zmuszałem dwukrotnie do instalacji komunikatora. Po przetestowaniu zapomnimy o nim na długo i wrócimy najpewniej przy okazji kolejnej ciekawostki. O ile w ogóle takowej doczekamy.

’Allo 'Allo, Google?

Na pocieszenie odnotuję, że ostatnio chętniej korzystam z Hangouts. Aplikacja coraz częściej zastępuje mi WhatsApp. Komunikator Facebooka po ostatniej awarii ma olbrzymie problemy z jakością dźwięku. Przesiadka na konkurencyjne rozwiązanie była niesamowita – momentami niemal krystaliczna jakość dźwięku, nic nie przerywa, połączenia nawiązuję bez najmniejszych problemów. Takimi rzeczami Google może mnie kupić. I o takich rzeczach mógłbym pisać częściej. Jednak z Hangouts korzysta niewielu moich znajomych, chociaż większości z nich aplikacja została wciśnięta w smartofny na siłę.

Dlatego wyobraziłem sobie komunikator idealny. Taki, który w mniejszym lub większym stopniu jest powiązany z najważniejszymi usługami Google – wyszukiwarką, Androidem, Drivem, Gmailem i YouTubem. Może się nazywać jak tylko chce – Duo, Trio, Solo, Osiem, jakkolwiek. Niech jednak skupi w sobie esencję najważniejszych, najlepszych i najciekawszych funkcji, które obecnie można spotkać rozsiane po wspomnianych siedmiu komunikatorach. Niech to będzie coś, bez czego nie potrafię się obejść.

Czyta mnie ktoś z Google? Ja Wam dobre rady daję, czytajcie. A Ciebie czytelniku zapraszam do przetestowania opisywanej funkcji. Allo znajdziesz na Google Play i iTunes.

Autor: Dariusz Filipek