27.03.2023 16:30

Gdy retro granie to za mało, czas wziąć się za cyfrową archeologię

Od jakiegoś czasu obserwuję nostalgiczne artykuły na DailyWeb.

Pad do konsoli.

Przyjemne i proste wyliczenie tego, co kiedyś było fajne, jak to wspominamy i dlaczego to było dla nas ważne. Kto nie grał w „Księcia i Tchórza”, ten powinien, jak najszybciej, nadrobić tę zaległość. Dla mnie była to jedna z najwspanialszych przygodowej, w jakie miałem okazję poklikać. Zresztą pamiętam niewybaczające błędów produkcje studia Sierra. Czy dzisiaj jeszcze powstają takie gry? Tak, wciąż zdarzają się świetne narracje, nawet poświęciłem im jeden tekst na łamach DailyWeb. Kierowany nostalgią nie zwróciłem się w kierunku tego, co było, ale poszukałem tego, co jest. Moja tęsknota za „Diablo II” wynika jedynie częściowo z tego, że jest to genialna gra. Egzystencja była wtedy znacznie prostsza. Mogłem sobie pozwolić na zbieranie cyfrowych legend, bo moim głównym zmartwieniem była klasówka z gegry.

gry strategie
kadr z gry „Knights and Merchants”

Cenię sobie ludzi zajmujących się retro gamingiem, dlatego, że ich praca ma znaczenie w kontekście historycznym. Gry komputerowe to ważna gałąź przemysłu rozrywkowego, ale czy dobrze pamiętamy ich początki?

Nie sądzę. Dużym problemem jest brak dostępności. Chcesz zobaczyć, jak wyglądała klasyka strategii czasu rzeczywistego? Odpal „Dune II” albo „Warcraft: Orcs and Humans”. Tytuł Blizzarda można kupić na GoGu, w pakiecie z drugą częścią, ale co z „Dune II”? Tutaj jest ciężej. W sieci da się znaleźć różne interpretacje tej gry, ale jeśli ktoś chciałby doświadczyć początków RTSów, to raczej czeka go oglądanie filmów na YouTubie. Jeszcze ciekawiej jest, jeśli ktoś posiada oryginalną płytę CD. Masz u siebie czytnik płyt zainstalowany w komputerze? To chyba należysz do nielicznych. Ja mam go tylko w starych laptopach. Te nowsze, kupione w ostatnich dwóch latach, są go już pozbawione. Zresztą trudno mi sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz sięgnąłem po płytę, która nie była filmem. Co ciekawe, mam w swojej kolekcji antologię „The Settlers”. Od pierwszej, do szóstej części. Prawdziwy skarb!

Tylko jak w to mogę zagrać? Wystarczy, że odpalę starego laptopa. Ma już z osiem lat, ale z takimi grami sobie radził. Gdybym chciał ruszyć „Dune II”, to musiałbym się cofnąć do DOSa i z pomocą tutaj przychodzi DOSBox. Najciekawsze jest jedna to, że ta produkcja została wydana w 1992 i odpalenie jej dzisiaj, w wersji z płyty, jest bardzo, bardzo skomplikowane.

Minęło jedynie 31 lat! Co z grami na kasetach? Commodore długo leżało u mnie pod telewizorem. Tam też były gry. Czasem bardzo toporne, banalne w game designie, ale niezwykle grywalne. W końcu przykuwały mnie na wiele godzin do ekranu i jestem przekonany, że te doświadczenie mnie ukształtowały. Dzisiaj sam robię gry. Zawsze zastanawiam się, co o ich początkach wiedzą młodsi ode mnie projektanci gier. Przemawia przeze mnie nawyk z uniwersytetu — zawsze chcę wiedzieć, w jakim kontekście funkcjonuje dany tekst kultury. Już dawno zauważyłem, że przekładam to także na cyfrowe światy oraz pracę. Właśnie w tym budowaniu otoczenia widzę siłę i wartość szeroko rozumianego retro gamingu. Nie w sprzedaży remake’ów albo rebootów, ale właśnie w zachowaniu, omawianiu i próbie zrozumienia historii gier komputerowych. Zdaję sobie sprawę, że zderzenie współczesnego odbiorcy „Fortnite’a” z interfejsem „Warcraft: Orcs and Humans” może być boleśnie ciekawe.

Tak kiedyś wyglądały gry! Tak się poruszały jednostki. Trochę czasu już minęło, dlatego warto odświeżać sobie stare produkcje. Nawet jeśli ktoś nie chce w nie grać, bo woli coś nowego, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby obejrzeć film na Youtubie. Jeśli ktoś pracuje w gamedevie, to zachęcam do takich eksperymentów, do odpowiedzenia sobie na pytanie, dlaczego takie gry były wtedy popularne.

gry strategie
kadr z gry „Settlers”

Oryginalne wydania to dopiero początek. Internet jest pełen gier z otwartym źródłem, które są inspirowane klasykami. Inspirowane to złe słowo, bo czasem ich twórcy za wszelką cenę próbują oddać doświadczenie pierwowzoru.

Innym razem starają się je ulepszyć. Jednak dla mnie najciekawsze są właśnie te klony, które chcą być jak najbliżej jakiejś kultowej wersji. Załóżmy, że rozczarowali Cię nowi „The Settlers”. Nie jesteś w mniejszości, ten tytuł ma zawrotne 2.45 od użytkowników na Metacriticu. Chcesz sprawić tę drugą część, co o niej wszyscy gadają, ale nie chcesz już wydawać pieniędzy. Możesz pobrać i odpalić „Widelands”. Jest to produkcja wzorowa na „The Settlers II” i ma coś z ducha tego legendarnego tytułu. Na dodatek kod jest otwarty, więc jeśli Cię to interesuje, to możesz zajrzeć pod maskę i zobaczyć, jak buduje się taką strategię. Jest to tylko jeden przykład, klonów, mniej lub bardziej, rozpoznawalnych produkcji jest mnóstwo. Dla mnie jest to dowód na to, że dla pewnej części społeczności odkopywanie tych doświadczeń jest ważne. Spoglądając na listę nadchodzących i przeszłych premier, mam wrażenie, że potrzeba odświeżenia sobie jakiegoś tytułu wciąż ma się dobrze.

Na Steamie jest dostępna gra „Pharaoh: New Era”. Miała swoją premierę 15 lutego 2023 roku i jest remakem klasycznego symulatora budowy i zarządzania miastem pod tytułem „Pharaoh”. Nie grałem, z opisu wynika, że unowocześniono samą rozgrywkę. Natomiast w komentarzach widać, że odbiorcy oczekiwali czegoś innego. Wylewa się stamtąd wiele frustracji.

Starcie oczekiwań odbiorców i gotowego produktu to zawsze złożona sytuacja. Szczególe trudne jest w momencie, gdy wyda się grę odwołująca się do jakiejś klasyki. Doświadczenie rodem z pierwszego „StarCrafta”? Proszę bardzo, fani tej mogą być niezadowoleni. Stworzenie strategii, która poważnie traktuje bogactwo „The Settlers”? Może być ciężko, znajdzie się wielu, co pamięta kultową dwójkę i teraz będzie kręcić nosem. Ja zawsze doceniam twórców, którzy rozumieją kontekst tworzonej przez nich gry, ale zdają sobie sprawę z tego, że próbują dotrzeć od innego klienta, niż 10 czy 15 lat temu. Jednym z podstawowych problem jest rozłożenie nagród. Produkcje mobilne kształtują w odbiorcach potrzebę ciągłe otwierania skrzyneczek, nagradzania za każdy, nawet najmniejszy gest. Wszystko po to, aby ciągle pompować w człowieka dopaminę, a polem mu odebrać te strzały. Wtedy chętniej zapłacić.

Nie da się negować tej kwestii. Gracze konsumują wirtualne światy na różnych urządzeniach, to, co tam poznają, buduje ich sposób postrzegania rozrywki. Aby sprzedać grę, trzeba bardzo dobrze rozumieć swoich potencjalnych klientów.. Samo wykorzystanie nostalgii to pułapka. Taka szybko zatrzaskującą. Dlatego warto poświęcać czas na badanie historii gier komputerowych.

Gry dzieciństwa. Siedmiu wspaniałych w kategorii: Strategia – nostalgiczny ranking

Gry dzieciństwa. Siedmiu wspaniałych w kategorii: Strategia – nostalgiczny ranking

Gry dzieciństwa z podziałem na kategorie na łamach DailyWeb powoli dobiegają końca. Będzie na pewno jeszcze jeden odcinek, jednak zanim to nastąpi, przypomnę, w jakie strategie grało się za dzieciaka….