Fotografia obliczeniowa, czyli automatyczna obróbka zdjęcia „w locie” przez oprogramowanie smartfonu, jest dziś standardem. Niektórzy producenci w swoich flagowych modelach wyczyniają cuda, natomiast istnieją pewne różnice w procesowaniu. Weźmy za przykład Samsunga i Apple, bo tutaj jest to najbardziej odczuwalne.

Niewielkie matryce w smartfonach i jeszcze skromniejsze obiektywy w nich montowane mają niesamowite ograniczenia fizyczne. Producenci starają się łatać je programowo, co często pozwala uzyskać efekt bliski ideałowi. Oczywiście, jak na mobilne standardy.

Aby otrzymać obrazek, który usatysfakcjonuje użytkownika, urządzenia często robią kilka lub kilkanaście zdjęć, łączą je w jedno i przerabiają za pomocą inteligentnych algorytów. Sęk w tym, że niekoniecznie zobaczymy to w podglądzie przed wykonaniem ujęcia. Tutaj pojawia się problem.

Fotografia obliczeniowa – Apple podeszło do sprawy całkiem inaczej niż Samsung

Galaxy S24 e

Zasadniczo obydwie firmy, w swoich flagowcach stosują bliską perfekcji fotografię obliczeniową. Jeśli decydujemy się na wykonywanie zdjęć w formatach stratnych, czyli JPG lub HEIC, tuż po zrobieniu zdjęcia jest ono przetwarzane, tak aby podobać się większości użytkowników. Tak, zdecydowanie lwia część osób jest zadowolona z efektu, ale dla niektórych – na przykład dla mnie – takie fotki bywają płaskie, mocno wyostrzone, a czernie wręcz popielate. Wyjściem może być wykonywanie zdjęć w formach RAW, ale o tym za moment.

Fotograficzne porównanie iPhone 15 vs iPhone 15 Pro. Kto zwycięży?

W przypadku iPhone’a dość łatwo możemy podejrzeć efekt końcowy. Okazuje się, że podgląd zdjęcia przed jego wykonaniem dość dobrze oddaje to, jak może ono później wyglądać. W większości przypadków jest to celne w działaniu narzędzie. Jeśli nie chcemy później obrabiać zdjęcia sami, funkcja bywa nieoceniona.

iPhone 15

W Samsungach wygląda to niestety inaczej. Testuję właśnie Samsung Galaxy S24+ i zauważyłem, że bardzo często podgląd nijak nie ma się do realnego zdjęcia. W efekcie, udając się do galerii, dosłownie kilka sekund po realizacji ujęcia, widzimy, jak jest ono przetwarzane, a po 2-4 sekundach otrzymujemy efekt końcowy. Ten, jak wspomniałem mocno różni się od podglądu. Nie jest to dobre dla osób, które chcą uzyskać odpowiedni efekt. Dlaczego? Późniejsza edycja JPG czy HEIC jest mocno utrudniona, gdyż brakuje im danych do manipulacji.

RAW-y ratują sytuację

Na szczęście zarówno Galaxy S24+ jak i iPhone 15 Pro mogą rejestrować obraz w formacie bezstratnym. DNG (RAW) pozwala na późniejszą obróbkę bez utraty jakości. Dodatkowo zdjęcia te maja zupełnie inny wydźwięk, mniej płaski i mniej „smartfonowy”. Wszystko jest kwestią gustu, natomiast mam do Was w związku z tym pytanie…

Czy chcecie zobaczyć materiał, w którym zestawimy jakość obrazów JPG/HEIF i RAW? Dajcie znać w komentarzach. Nie ukrywam, że myślałem o takiej publikacji już wcześniej i teraz jest idealny moment.