Bez wątpienia, jeśli spytać kogokolwiek najmodniejszym tematem w świecie tech są chatGPT i podobne rozwiązania oparte na AI.

Pisaliśmy o nich wielokrotnie, bo robi na nas wrażenie to, że chatGPT zdaje na studia MBA, egzaminy lekarskie czy egzamin prawniczy. Jego możliwości są imponujące, zresztą podobnie jak dziesiątek innych podobnych narzędzi AI. Trzeba jednak postawić sobie kilka pytań. Moim jest to czy naprawdę sztuczna inteligencja zawsze musi przegrywać z prawdziwą głupotą?

AI

W trzy miesiące do sławy

Prawdziwa głupota zawsze pokona sztuczną inteligencję. To cytat z 20 książki, z cyklu Świat Dysku, Terry’ego Pratcheta. Mistrz wielokrotnie rozprawiał się z absurdami. Ten cytat pozostanie z nami, na dużo dłużej niż można by sądzić. Bo jak inaczej, niż głupotą nazwać działania fotografa (jeśli naprawdę nim jest) ukrywającego się pod pseudonimem Avery Season Art? Zacznijmy jednak od początku.

Na instagramowym koncie averyseasonart od października zeszłego roku zaczęły pojawiać się przepiękne fotografie. Były to zwłaszcza portrety. Każdy z nich miał w sobie spory ładunek emocjonalny, który wywoływał wiele emocji. Zresztą sami oceńcie, to była właściwie uczta dla oczu i ducha.

Jos Avery, który stoi za tymi pracami, szybko zyskał na Instagramie ponad 30,000 obserwujących. Jego prace komentowały serwisy fotograficzne. Miał dziesiątki tysięcy polubień i komentarzy. Ludzie rozpływali się w pochlebnych słowach.

Jos Avery wielokrotnie odpowiadał na pytania. Ato o efekt bokeh i jak go uzyskuje, innym razem metody edycji, które wykorzystuje w pracy. Przyznał też, że zdjęcia robi Nikonem D810 z podpiętym obiektywem 24-70mm.

Wspaniałe prace fotografa bez aparatu

Kłamstwa miały jednak krótkie nóżki. Komentujący zaczęli zbyt naciskać a Jos w końcu pękać. Dziennikarze serwisu Ars Technica postanowili skontaktować się z twórcą, a ten wyjawił swoje prawdziwe intencje jak na spowiedzi.

Jos Avery
Jedna z prac – Jos Avera

Jos Avery stwierdził, że 95% spośród 30,000 śledzących go osób nie zdawało sobie sprawy z tego, że jego prace to nie fotografia a proces twórczy, którzy zaczyna się Midjourney AI a kończy na edycji w Adobe Photoshop. Przyznał się też, że na 160 opublikowanych prac wygenerował ponad 13,700 obrazów w Midjourney. Daje to więc wynik 85 obrazów na jeden pożądany efekt, które trzeba było przesiać.

Co więcej,  spowiedź autora całkiem go odmieniała i to nie w taki sposób, jaki oczekiwały okłamywane osoby. Osoby, którym kłamał w komentarzach, chciałyby usłyszeć, chociaż krótkie przepraszam.

Jos Avery
Jos Avery – profil na IG

Zamiast tego Avery postanawia się ujawnić i kontynuować swoje działania. Zadaje też pytanie — czy ludzie, którzy noszą makijaż na zdjęciach, to ujawniają? Co z chirurgią plastyczną? Przekonuje też, że fotografia mody to duża doza Photoshopa.

Jos Avery chciał się oczyścić i przyznać już wcześniej. Mówi też o tym, że zmienił nastawienie, do tego co dalej tworzy. Nowe prace są oznaczone jako efekty pracy z narzędziami AI. Zawierają też barwne historie wirtualnych postaci, które mają tworzyć z nimi spójną całość.

Avery twierdzi, że w gruncie rzeczy to prawdziwa sztuka, którą poprzedza proces tworzenia, wymagający sporo wysiłku. Przekonuje również, że proces ten w dużej mierze spoczywa w rękach człowieka, a nie komputera.

Jos Avery nie wie jednak, że prawdziwa sztuka nie jest głupia. Jego kłamstwa takie były. Nie zrozumcie mnie źle,  samo oszustwo również może być elementem sztuki, ale gdy poprzedza je intencjonalność i pewien stały proces. W przypadku Averyiego sporo brakowało. On sam sprawia wrażenie zagubionego, zmienia zdanie i chyba sporo sobie wmawia.

Sądzę, że najlepiej całą sytuację opisują słowa Terry’ego Pratcheta — prawdziwa głupota zawsze pokona sztuczną inteligencję!

Oglądajnik #23, czyli co obejrzeć w Weekend na Netflix, HBO, Disney+, Apple TV i Canal+