Hakerzy z TikToka kochają cyfrowe delfiny, czyli kilka słów o przydatności Flipper Zero.

Trochę drwię. Robię to w dobrym celu, ponieważ filmy na TikToku lub ich kompilacje na YouTube pokazują nieprawdę, lub część prawdy o Flipper Zero. Otwieranie bram garażowych lub samochodów jest jak najbardziej możliwe. Tak samo, jak wyłączanie ekranów w centrum handlowym albo projektora w restauracji. Może gdzieś mignęły Ci podobne materiały, a Twoim marzeniem zawsze było łamanie cyfrowych zabezpieczeń. Jeśli myślisz, że jak tylko kupisz Flippera Zero, to bez najmniejszego problemu otworzysz sąsiadowi bramę garażową, po to, żeby zrobić mu na złość, to rozczarujesz się zaraz po otrzymaniu swojego urządzenia. Wyjmiesz je z pudełka, zaktualizujesz, przeczytasz dokumentację i dotrze do Ciebie, jak wielu rzeczy jeszcze nie wiesz. Nie wiem, czy jest sens wydawać na niego 700 złotych (bez dostawy!), bo tyle kosztuje w oficjalnej dystrybucji, jeśli to ma być Twój pierwszy krok na drodze zrozumienia szeroko rozumianego bezpieczeństwa.

Flipper Zero jest wyposażony w wyświetlacz LCD oraz przyciski

Flipper Zero – wielofunkcyjne narzędzie dla hakerów

Flipper Zero swój początek miał na Kickstarterze. Reklamowany był jako narzędzie wielofunkcyjne dla hakerów, co najwyraźniej dobrze złapało. Sprzęt zebrał ponad 4.5 miliona dolarów. Jest też dostępny w normalnej dystrybucji, jeśli akurat coś jest w oficjalnym sklepie. Kolejne dostawy wyprzedają się stosunkowo szybko, ale jeśli chodzi o sklep w Europie to Fillper Zero jest częściej dostępny, niż nie. Czym właściwie jest? Moim zdaniem bardzo fajną ciekawostką, która łączy w sobie różnego rodzaju funkcjonalności. Kosztuje 700 złotych i jeśli ktoś zaczyna swoją przygodę z elektroniką, to myślę, że można lepiej zagospodarować te pieniądze. Natomiast dla entuzjastów, którzy już swoje przeklikali lub zbudowali, jest w stanie być ciekawym rozszerzeniem hobby. Flipper Zero ma wbudowany moduł radiowy CC1010, pozwala na odczytywanie i emulowanie kart NFC oraz RFID, odczytuje i udaje piloty na podczerwień, posłuży za klucz sprzętowy, da się go wykorzystać jako BadUSB, jest też w stanie odczytywać, odtwarzać i zapisywać iButtony. Dzięki temu, że jest też wyposażony w wejście-wyjście ogólnego przeznaczenia (GPIO), nic nie stoi na przeszkodzie, aby dorzucić mu kilka rozszerzeń. W zależności od potrzeb.

Podobny opis widnieje na oficjalnej stronie urządzenia. Czytając go, szybko zdałem sobie sprawę, że już robiłem i programowałem podobne rzeczy. Po godzinach, jak już skończę pilnować giereczek, to sobie buduję różne urządzenia, a potem próbuję je zmusić do działania. Nie jestem jakim wybitnym specjalistą, ale wiem, że niektóre z tych funkcji ma zrootowany smartfon z odpowiednim zestawem aplikacji.

Idąc dalej, jeśli ktoś wie, co robi, to jest w stanie takiego Flippera zbudować sobie samemu. Na bazie, na przykład, Arudino. Uważam, że podejście, w którym człowiek jest zmuszony zapoznać się z tym, co i jak działa, a późnej zajrzeć w kod i odpowiednio zaprogramować moduł, jest znacznie mądrzejsze, niż wydawanie 700 złotych na gotowy produkt. Bez odpowiedniego przygotowania, a za minimum uważam przeczytanie dokumentacji oraz zapoznanie się z różnymi wersjami oprogramowania, będzie to bardzo drogi uniwersalny pilot, który szybko straci całą swoją magię i zacznie się kurzyć na biurku. Uważam, że w ogóle warto zapoznać się czym i w jaki sposób funkcjonują kody stałe oraz zmienne. To ostatnie jest ważne, jeśli komuś się marzy otwieranie samochodu za pomocą Flippera Zero, po to, żeby zaimponować znajomym. Być może konieczne okaże się ponowne zsynchronizowanie oryginalnego kluczyka, a to kosztuje. Brak wiedzy bywa bolesny, dlatego posiadając takie urządzenie, wypada wcześniej poczytać, obejrzeć kilka materiałów na YouTube, po prostu zapoznać się z tym, co się kupiło. W przeciwnym razie zachodzi ryzyko, że dostanie się po rękach. Podobnie jest z różnego rodzaju żartami.

Otwieranie sąsiadowi bramy, bo się skopiowało jego kluczyk albo włażenie do miejsc, w których nie powinno się być, wcale nie jest takie zabawne, jak się wydaje. W drugim przypadku myślę o sklonowanej karcie dostępu, da się to zrobić za pomocą Flippera Zero. Zresztą, po dodaniu płytki z ESP32 lub ESP8266 pojawia się możliwość skanowania sieci WiFi i ich atakowania.

Flipper Zero pozwala na dołożenie dodatkowych akcesoriów

Drogi przycisk do papieru

Dla mnie jest to fascynujące urządzenie. Flipper Zero, pozornie niegroźna zabawka, potrafi wpędzić beztroskiego użytkownika w kłopoty. Dlatego odradzam jakiekolwiek eksperymentowanie na granicy legalności. Czy ja bawiłem się kluczykami samochodowymi oraz kartami dostępu lub ich czytnikami? Tak. Mam to szczęście, że mój kolega prowadzi złomowisko, więc miałem dostęp do różnych urządzeń, które u niego wylądowały. Oczywiście eksperymentowałem za jego zgodą, razem z nim, ponieważ sam był ciekaw możliwości Flippera Zero. Rozsynchronizowaliśmy kilka kluczyków, ja mogłem sprawdzić w działaniu zakupiony sprzęt. Moje wrażenia sprowadzają się do tego, że to wszystko już widziałem. W innej formie, jako zestaw modułów do mikrokomputera, zbudowany i zaprogramowany do konkretnego celu. Flipper Zero łączy w sobie wiele różnych możliwości, na dodatek wszystkie złożone zostały w stosunkowo przyjemnym opakowaniu. Tę łatwość w dostępie uważam za największą siłę i słabość Flippera Zero. Z jednej strony jest w stanie być świetnym dodatkowym urządzeniem dla hobbysty lub osoby zajmującej się bezpieczeństwem, ale z drugiej strony sprawia, że pojawiają się TikTokowi hakerzy.

Ci ostatni są, moim zdaniem, najgroźniejsi. Na swoich filmach często pomijają to, że posiadają zeskanowany klucz lub pilot i pokazują, że otwierają szlaban, bramę albo samochód. Uważam, że to robi więcej złego, niż dobrego. Wolę, gdy ludzie uczą się o otaczającym ich świecie, a szeroko rozumiana elektronika do niego należy. Zamiast tego są materiały z wyłączenia telewizorów w supermarkecie i innych, czasem mniej legalnych, zabawach.

Mam na myśli używanie sklonowanych kart dostępu. Absolutnie nie należy tego robić! Szczególnie jeśli właściciel nic nie wie, a użytkownik Flippera uważa, że wytnie mu w ten sposób jakiś zabawny kawał. Nie, dla żadnej ze stron nie będzie to śmieszne. Używanie tego sprzętu, szczególnie w przypadku zainstalowania oprogramowanie innego, niż oficjalne, wymaga zrozumienia tego, co wolno, a czego nie wolno. Dlaczego? Domyślnie Flipper Zero ma zablokowane niektóre częstotliwości, ale, jak łatwo się domyślić, szybko pojawiły się wersje, które to zabezpieczenie obchodzą. To wcale nie znaczy, że nadawanie sklonowanego sygnału stało się automatycznie legalne. Sam Flipper Zero zapewnia otwarty dostęp zarówno do elementów, z jakich się składa, jak i kodu źródłowego, który go napędza. Dlatego jest w stanie być wielofunkcyjnym narzędziem. W odpowiednich rękach, z odpowiednią wiedzą. Nie jestem pewien, czy sprawdzi się jako urządzenie do nauki.

Przede wszystkim kosztuje 700 złotych, a już dobry zestaw pozwalający wejść w świat radia programowalnego (SDR) da się kupić za mniej niż 400 złotych. Flipper Zero to nic nowego, po prostu ktoś wpadł na dobry skondensowanie kilku nadajników oraz odbiorników w jednym urządzeniu, które głównie skupia się na odtwarzaniu sygnałów. Dodanie do tego przejrzystego interfejsu z prostym, rozszerzalnym i modyfikowalnym, oprogramowaniem okazało się receptą na sukces sprzedażowy i marketingowy.

Raspberry Pi: malinowy król w opałach