Ministerstwo Finansów przygotowuje projekt ustawy, która zakłada większą kontrolę nad obrotem w ramach rynku e-commerce. Fiskus będzie chciał przyjrzeć się osobom sprzedającym rzeczy za pośrednictwem platform OLX, Allegro czy Amazon.
Uszczelnianie systemu podatkowego lub jak kto woli – skok na kasę obywateli trwa w najlepsze. Według informacji opublikowanych przez Puls Biznesu, Ministerstwo Finansów finalizuje projekt ustawy, który uderzy osoby trudniące się okazjonalną sprzedaż towarów w usługach, takich jak Allegro czy OLX Dla niektórych osób może to okazać przykre spotkanie z machiną urzędniczą, którą dysponuje fiskus. W teorii, przepisy nie powinny godzić w drobnych kupców, ale jeśli sprzedajecie np. kilka telefonów miesięcznie, sprawy będą wyglądać inaczej.
Fiskus bierze się za sprzedawców z OLX i Allegro, którzy nie zarejestrowali działalności gospodarczej
Choć zasięg ustawy ma być znacznie szerszy i obejmować również inne usługi, nas interesuje handel na najpopularniejszych w naszym kraju platformach OLX i Allegro. Nie wszystkie osoby, które handlują tam przeróżnymi przedmiotami, dokonują wcześniejszej rejestracji działalności gospodarczej. Według MF jest to świetny obszar do podjęcia działań w ramach tak zwanego łatania VAT. O czym dokładnie miałoby traktować nowe prawo?
Zakładając, że ustawa wejdzie w życie, na właścicieli platform cyfrowych z obszaru e-commerce zostanie nałożony obowiązek szczegółowego raportowania sprzedaży. Do Ministerstw Finansów będą więc wpływać informacje o tym, jakimi dobrami lub usługami handlują użytkownicy serwisu, jakie osiągają obroty oraz gdzie przelewane są środki z rozliczeń. Cel jest oczywisty – wykrywanie nierejestrowanej działalności gospodarczej. Sprytne. Aby jednak nie powodować uciążliwości dla obywateli, którzy okazjonalnie sprzedają np. używane przez siebie przedmioty, takie jak elektronika czy ubrania, stworzono swoiste limity.
Rygor nie obejmie osób, które realizują mniej niż 30 transakcji rocznie lub których obroty nie przekraczają 2 tys. euro, czyli około 9,5 tys. złotych. Cóż, nie jest to szczególnie wysoka poprzeczka, a to oznacza widmo kar dla wielu użytkowników wspomnianych platform. Trzeba mieć jednak z tyłu głowy to, że nie widzieliśmy jeszcze finalnego kształtu ustawy. Może się okazać, że limity zostaną ustawione znacznie wyżej.