Elon Musk kupił Twittera rok temu, a przez ten czas naprawdę wiele się zmieniło. Co dokładnie?
Zaczęło się jak zawsze, od publicznego ogłaszania intencji, a potem od słów do czynów, szef Tesli objął stery w jednej z popularniejszych platform społecznościowych. Swoje rządy rozpoczął od odblokowania profilu Donalda Trumpa, wprowadzeniu opłat za konta premium Twitter Blue, a to pociągnęło za sobą falę kolejnych zdarzeń i wahań całej platformy. Jak minął rok z Elonem Muskiem w roli głównej?
Właśnie mija rok od momentu, w którym Twitter doczekał się nowego właściciela. Nie wyszło do końca tak, jak Musk zapewne to sobie zaplanował, bo finalnie po groźbie sądowej batalii został on zmuszony do dopięcia swoich słów i sfinalizowaniu transakcji. Co było dalej, jest już raczej oczywiste, ale przypomnę fakty, które doprowadziły do tego radosnego punktu, w którym obecnie jesteśmy, kiedy o mowa o pozycji Twittera na rynku.
Elon Musk kupił pierwsze akcje Twittera w kwietniu 2022
W kwietniu 2022 roku, Elon Musk zaczął kupować akcje Twittera i otwarcie się tym chwalić. W pewnym momencie wykupił niemal 10% udziałów w spółce, stał się tym samym największym jednostkowym akcjonariuszem. Rynek żwawo zareagował i ceny akcji Twittera wzrosły o prawie 30%, a poprzedni zarząd platformy zaproponował Muskowi nawet stanowisko w radzie zarządu. Nie zmienia to faktu, że tak jawna spekulacja cenami akcji, znacząco wpłynęła na kondycję platformy.
Twitter ze zbyt dużą liczbą fake kont. Musk wycofuje się z transakcji
W lipcu zeszłego roku, media obiegła informacja o nagłym wycofaniu się właściciela Tesli z zamiaru zakupu Twittera. Podnosił on m.in. argumenty o zbyt dużej liczby botów i sztucznych kont na platformie, a także oskarżał zarząd o nieprzemyślane decyzje personalne, które miały obniżać wartość Twittera. O ironio, później po zakupie platformy Musk koncertowo powtórzył zarzucane poprzednikom błędy. Na skutek zbyt dużej spekulacji cenami akcji, zarząd Twittera skierował sprawę do sądu i postawił Muskowi ultimatum, w wyniku którego miliardem musiał sfinalizować umowę.
Pożyczka od SpaceX na zakup Twittera
Jak donoszą media, miliarder Musk wziął pożyczkę na zakup Twittera, dając pod zastaw akcje Tesli, a do tego zapożyczył się na kolejny miliard w swojej drugiej firmie SpaceX. Cała transakcja została oszacowana na ponad 44 miliardy dolarów. Nie był to najlepszy zakup w jego historii inwestycji, bowiem platforma straciła swoją wartość o ponad 50% w przeciągu pierwszych 3 miesięcy.
Masowe zwolnienia w Twitterze
Swoje pierwsze decyzje, Elon Musk wprowadzał dosyć gwałtownie i nie były one zbyt korzystne dla niego wizerunkowo. Podczas masowych zwolnień w Twitterze, pracę traci ok. 75% załogi platformy. Trafia to niestety w niechlubny trend 2023 roku, czyli potężnych zwolnień w sektorze IT. Na skutek tej decyzji, z punktu widzenia użytkownika, na platformie zaczyna panować lekko zauważalny chaos, a nowe funkcje pojawiają się i znikają równie szybko.
Zmiany na Twitterze
Szef Tesli,s jak zapowiadał, tak zrobił. Wdrożył w życie wiele kontrowersyjnych pomysłów, które często spotykały się z żywą krytyką. Zapowiedział „prawdziwą wolność słowa”, tym samym otwarcie przyzwalając na szerzenie się m.in. mowy nienawiści, słownego nękania i dezinformacji, która zaczyna przybierać na sile zwłaszcza po takich wydarzeniach jak początek wojny w Ukrainie czy też atak Hamasu na Izrael.
Z pozytywnych rzeczy, których od dawna domagali się użytkownicy Twittera, wprowadzona została możliwość edycji wstawianych tweetów. Oczywiście, tylko dla subskrybentów Twitter Blue, ale nie można odebrać Muskowi tego, że słowa dotrzymał. Po drodze pojawiały się kolejne pomysły na m.in. dodawanie ofert pracy na platformie, wypłacanie wynagrodzenia dla twórców czy zmiana logo na jeden dzień na podobiznę DogCoina.
W maju Musk ogłosił zmianę na fotelu prezesa Twittera, a już kilka tygodni później użytkownicy mogli zalogować się na platformę X, kiedy to pod osłoną nocy Twitter przeszedł rebranding.
X (Twitter) zaczyna udostępniać połączenia audio i wideo. To będzie usługa premium
Podsumowanie
Jak mawia internet, wspaniały był to rok, nie zapomnę go nigdy. A z pewnością nie zapomni go Elon Musk, którego portfel uszczuplony został o kwotę 44 miliardów dolarów i bardzo usilnie próbował to sobie zrekompensować szybkimi zmianami. Dla użytkowników ten rok to z pewnością wielki rollercoaster, od optymizmu nowych zmian i obietnicy prawdziwej wolności słowa, po nieprzewidziane zmiany, chaotyczną komunikację i żenujące żarty sfrustrowanego Muska, które odbierane są przez niektórych jako słowa samego Boga.
Faktem jest też to, że rządy plutokratów (czyli zwyczajnie najbogatszych ludzi) mają się dobrze, a powinno być to dla nas, jako społeczeństwa, wysoce alarmujące. Musk pokazywał niejednokrotnie, że jeśli w coś wierzy, nie zawaha się użyć wszystkich dostępnych środków, a bardzo często nie zdaje sobie sprawy z potęgi swoich słów i możliwych szkód, które mogą zostać wyrządzone w społeczeństwie. Przykładem jest jego tweet, w który urządził ankietę (!) na temat dalszych losów wojny w Ukrainie, czy też wstrzymanie działania Starlinka nad terenami wojennymi, bo uwierzył w teorię spiskową.
Pozostaje nam wierzyć, że prawdziwa wolność słowa to ta z poszanowaniem praw każdej strony, a media społecznościowe jednak wrócą na dobre tory – cokolwiek by to nie miało oznaczać, załóżmy, że właśnie tam były.