Od razu uprzedzam: tytuł może być nieco mylący – w tekście nie przedstawię Ci 10 sposobów na to, jak szybko zostać instagramowym celebrytą. Owszem, możesz spróbować przeprowadzić podobny eksperyment na swoim koncie, tylko zastanów się, czy na pewno tego chcesz.

Po pierwsze: pieniądze. Po drugie: złudzenie. Na razie nic szczególnego nie wyjaśniłem, więc zacznijmy od początku. Ogromną popularnością cieszy się obecnie influencer marketing. Dla tych mniej zainteresowanych światem marketingu, w telegraficznym skrócie, jest to wykorzystywanie wpływowych osób do promocji konkretnych produktów. I celowo użyłem słowa „wpływowych”, bowiem Ty także możesz być influencerem w swoim otoczeniu. Więcej o liderach opinii, trendsetterach i influencerach właśnie pisałem na łamach DailyWeb już jakiś czas temu.

Możliwość współpracy z markami sprawia, że coraz więcej osób postanawia rozwinąć swoje profile w mediach społecznościowych – wszystko po to, by stać się bardziej atrakcyjnym dla reklamodawców. Aczkolwiek za słowem „rozwój” często stoi… zwykłe kupowanie obserwatorów, lajków i komentarzy pod zdjęciami.

Siła influencera: wywiercił złącze słuchawkowe w nowym iPhonie, internauci zrobili tak samo

Wystarczyła jedna sesja

Agencja Mediakix postanowiła przeprowadzić eksperyment, w którym naświetliła problem kreowania fałszych influencerów. W tym celu stworzyła na Instagramie dwa profile, które w bardzo krótkim czasie zdobyły bardzo liczne grono obserwatorów i nawiązały współpracę z markami. Pierwszy z profili, calibeachgirl310 prezentował fotografie niejakiej Alexy Rae, modelki z Los Angeles. Wszystkie zdjęcia przygotowano w ciągu jednodniowej sesji i przez kilka miesięcy sukcesywnie publikowano je na Instagramie.

Catch a wave 🏄🏼‍♀️

Post udostępniony przez Alexa Rae (@calibeachgirl310)

Drugie konto, Wanderingggirl, to konto typowo podróżnicze, które prezentowało zdjęcia dostępne… w darmowych stockach. Co jakiś czas dobierano takie fotografie, na których znajduje się blondynka – wszystko po to, by całość była spójna i nie budziła podejrzeń.

Na zakupy!

Gdy opublikowano wystarczającą ilość zdjęć, agencja zaczęła kupować obserwatorów za pomocą różnych stron i aplikacji. Dla zachowania pozorów, dziennie dodawano około tysiąca followersów. Cena pozyskania takiej grupy osób wahała się w granicach 3-8 dolarów. Pierwsze z kont zyskało 30 tysięcy fanów, drugie zaś 50 tysięcy w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. Kolejnym krokiem był zakup komentarzy i polubień. Ich koszt oscylował w granicach 12 centów za komentarz (typu „nice pic”) 4-9 dolarów za 1000 polubień.

Just hanging out ☺️

Post udostępniony przez Amanda Smith (@wanderingggirl)

Kiedy liczby były już „satysfakcjonujące”, Mediakix postanowiło zarejestrować swoje fake’owe profile na platformach dla influencerów, pozwalających na poszukiwanie współprac z markami. Profile nawiązały współpracę między innymi z producentem alkoholi oraz produktów spożywczych, a także marką strojów kąpielowych. W ramach działań promocyjnych „gwiazdy” otrzymałyby produkt, wynagrodzenie pieniężne lub oba.

Liczą się liczby

Eksperyment przeprowadzony przez agencję Mediakix naświetlił problem tego typu działań w mediach społecznościowych przez osoby, które za wszelkę cenę chcą zdobyć popularność, często jedynie dla korzyści materialnych. Kupieni obserwatorzy to często jedynie puste, nic nieznaczące konta, które nie będą angażowały się na naszym profilu. Sam wyznaję zasadę, że nie liczy się ilość, ale jakość, o czym niektórzy mogą zapominać. Mediakix ukazał także problem nieweryfikowania przez marki potencjalnych liderów opinii. Liczba obserwatorów i estetyka prowadzonych profili przyciągnęły uwagę firm, które nie weryfikując kont, nie dostrzegły zagrożenia.