Pro Evolution Soccer 2021 (PES 2021) nie był udaną grą. Mam nadzieję, że nowy eFootball 2022 poprawi jego błędy!

Zdecydowanie należę do #TEAMPES niż do zwolenników „FIFA”. Niestety ostatnio nie było nam ze sobą po drodze. Wierzę, że „eFootball 2022” zmieni chociaż jeden, absurdalnie irytujący aspekt, który przewijał się w „PES 2021”.

Obserwuję u siebie pewien trend, który trwa od kilku lat. Otóż moje życie toczyło się właściwie wokół komputerów, odkąd pamiętam swój pierwszy 486. Oczywiście to lata świetlne temu i nikogo pewnie to nie do końca interesuje, niemniej w tym świecie zawsze były gry. Od samego początku.

Tytuły, które pamiętam to „Electro Body” (to chyba pierwsza gra, zresztą polska, jak się okazało), na pewno był „River Raid”, był na pewno „UGH!” (pełen sentymentów artykuł o moich pierwszych grach znajdziecie tutaj.)

Winning Eleven 4 - protoplasta PES
Winning Eleven 4 – protoplasta PES

Z PES lubimy się od dawna

Później była na pewno „Fifa International” i bohater dzisiejszego artykułu, protoplasta „Pro Evolution Soccer”: „Winning Eleven 4”, który pojawił się w 1999 roku na pierwszą generację Sony PlayStation. To był dla mnie prawdziwy hit. Realizm tej gry, jej grywalność, strzały z dystansu Batistutą, absolutny kosmos.

Poświęciłem tej grze kawał swojego młodzieńczego życia, ogrywając moich sąsiadów właściwie notorycznie. Od tamtego momentu ogromny sentyment pozostał i właściwie śledziłem już losy i aktywnie uczestniczyłem w granie w dzisiejszego „Pro Evolution Soccer” (PES) aż do teraz. Mieliśmy wzloty i upadki, a nawet raz zrobiłem skok w boku i kupiłem „FIFA”. Na szczęście to był przelotny romans i sprzedałem ją po tygodniu, wracając w objęcia ulubionej serii.

Ulubionym trybem był dla mnie Master League Online, gdzie trzeba było naprawdę sporo ciułać, żeby kupić wymarzonego zawodnika, a widmo bankructwa zawsze wisiało w powietrzu, by nie powiedzieć, że czuło się oddech klęski, co dodatkowo mobilizowało w grze.

W zasadzie od 2-3 ostatnich lat nie kupowałem już „PES”, a grałem tylko i wyłącznie w wersję udostępnioną za darmo do grania z ludźmi online. Czas rewolucji związanej z przemianą całego systemu online, kupowania piłek, losowania nowych piłkarzy średnio mi się podobał i właściwie do tej pory nie jestem fanem tej idei. Rozumiem jednak, że to daje większą elastyczność, może trochę więcej emocji, ale wprowadza element ryzykownego hazardu, bo jakby nie było twórcy wplątali w to prawdziwe pieniądze, którymi można się posiłkować gdy wirtualna waluta po serii porażek zniknie.

PES 2021 miał jedną ogromną wadę

I tak to sobie płynęło w tym świecie „PES”, gdzie właściwie przez ostatni rok regularnie wieczorami gram 2-3 mecze przed snem z ludźmi online, żeby poćwiczyć skilla, a przede wszystkim mieć sporo frajdy. Uwielbiam rywalizację, myślę że dość dzielnie znoszę gorycz porażki, jeśli jest uczciwa.

W „PES 2021” zacząłem obserwować jednak dość dziwny trend, że przegrywam mecze, których nie da się przegrać. Jakby lakonicznie to nie brzmiało, to odnoszę wrażenie, że gra jest mocno zaprojektowana, by wspomagać graczy, którzy np. mają passę 5 porażek z rzędu, a pomoc polega na tym, że zwyczajnie muszą wygrać, by dalej kontynuować grę i jej zwyczajnie nie porzucili.

Jak to działa? Piłkarz sam na sam np. potrafi się poślizgnąć, potrafi nie trafić w piłkę, potrafi ją absurdalnie źle podać. To oczywiście może się zdarzyć losowo i to naturalny element gry, ale niestety takie rzeczy dzieją się zdecydowanie częściej w sytuacjach kluczowych, gdy gram z kimś, kto faktycznie najpewniej przez złą passę jest gotowy do zrezygnowania z rozgrywki. Z punktu widzenia twórców to najgorszy scenariusz, więc, szyjąc tutaj teorię spiskową (co do których zawsze mi daleko), jestem przekonany, że algorytm w jakiś sposób wpływa na rozgrywkę w taki sposób, by słabsi gracze nie rezygnowali z gry.

efootball pes 2021

Oby eFootball 2022 nie powtórzył błędów PES

Dla mnie rozgrywka powinna być prosta: wygrywa lepszy i kropka. Oczywiście regulowanie tego przez twórców ma uzasadnienie biznesowe, ale to nie rozwiązuje problemu, tylko przerzuca frustrację z jednego gracza do drugiego. Oczywiście pod warunkiem, że ten drugi zauważy trend po serii przypadków, niefortunnych zdarzeń, w których zobaczy jakiś konkretny schemat.

Nie mam dowodów, nie nagrywałem takich ewidentnych sytuacji i pewnie już nie będę, bo straciłem ochotę na grę w „PES 2021”. Za pasem mamy jednak nową odsłonę gry, której zmieniono nazwę na „eFootball” i której premiera lada moment.

Nowy „eFootball 2022” jest już dostępny. Grę można pobierać na platformy PS4, PS5, Xbox i PC. Linki do pobrania gry znajdziecie TUTAJ.

„EFootball 2022” prócz tego, że będzie zupełne darmowy (a raczej Freemium), pewnie sporo namiesza w kontekście samej organizacji gry i motywu pay 2 win. To oczywiście nie ukłon w stronę graczy, a zwyczajnie z Excela wyszło, że więcej na tym zarobią. Mimo wszystko gra zapowiada się naprawdę interesująco.

Teraz Konami stawia na zupełnie inną strategię. „eFootball 2022”, mimo zachowania DNA popularnego symulatora piłki nożnej, jakim był „PES”, przechodzi na kompletnie nową formułę. Gra będzie teraz darmowa, a twórcy zamierzają wypuszczać do niej cykliczne aktualizacje. Już teraz znamy ich rozkład na najbliższe miesiące: jesienią i zimą zobaczymy m.in. rozgrywki międzyplatformowe czy wsparcie dla kontrolerów mobilnych.

Znamy także już wszystkie wymagania sprzętowe do eFootball 2022, a szczególnie interesująco zapowiadają się wspomniane rozgrywki międzyplatformowe. Niemniej ja czekam i wierzę, że Konami pójdzie po rozum do głowy i nie będzie w żaden sposób regulowało samej rozgrywki między graczami.

Świetnie się składa, że ten tytuł zostanie udostępniony za darmo, bo szybko zniknie z listy moich gier, jeśli okaże się, że premiowanie i nieuczciwa pomoc dalej jest uskuteczniana w nowej odsłonie. Wówczas przyjdzie czas na pojednanie się z „FIFA”, co brzmi jak karygodna zdrada.