Jeśli nie ma Cię w internecie, to nie istniejesz. A jeśli już coś raz trafi do sieci – zostaje tam na zawsze. Tak głoszą stare ludowe porzekadła, a ile jest w tym prawdy – niech każdy z Was oceni samemu.

O ile z pierwszym ze zdań polemizowałbym, o tyle z drugim się zgodzę. Okazuje się jednak, że można całkowicie usunąć swój cyfrowy ślad. Jak? Wystarczy skorzystać z narzędzia Deseat.me.

Nie możesz czuć się bezpiecznie

Jak wiadomo, w dobie powszechnego dostępu do sieci, można z niej wyciągnąć informacje o niemalże każdym, kto z internetu korzystał. Na serwerach zostają przecież nasze adresy IP, informacje o lokalizacji, czy dane do logowania. W związku z tym na globalną skalę wzrasta liczba zagrożeń, które w sieci na użytkownika czekają. Ile razy przecież słyszeliśmy o wycieku danych na globalną skalę, czy zainfekowaniach komputerów groźnym wirusem. Z tego powodu coraz więcej osób odczuwa potrzebę kontroli nad tym, co zostawia po sobie w sieci. I właśnie w tym celu powstało narzędzie Deseat.me.

Jak to działa?

Narzędzie działa na podstawie bardzo prostego mechanizmu. Wystarczy wejść na jego stronę, a witryna wyszuka wszelkie strony i profile w sieci, które są powiązane z danym adresem e-mail na koncie Gmail. Następnie dostajemy listę kont, których mamy możliwość usunięcia. To sami wybieramy te, które chcemy „wyeliminować” z sieci. Po przypisaniu każdej ze stron kolejki czekającej na skasowanie, użytkownik otrzymuje link prowadzący bezpośrednio do witryny, na której usuwa się dany profil czy konto.

deseat

Warto dodać, że niektórzy mają wątpliwości co do uprawnień Deseat.me. Wymaga on bowiem dostępu do wszystkich danych z konta Google. Z drugiej jednak strony, narzędzie korzysta ze standardu autoryzującego OAuth, który pozwala na dostęp do określonej strony dla konkretnych zasobów. Zatem w praktyce Deseat.me nie ma możliwości uzyskania dostępu do jakichkolwiek danych do logowania.

Faza beta

Deseat.me jest w fazie rozwoju. Jak na razie pozwala jedynie na usunięcie wszystkich danych zintegrowanych z Gmailem oraz współpracuje z Facebookiem, Twitterem i Evernote. Planowane jest rozszerzenie jego funkcjonalności na inne serwisy. Choć jak na razie nie pozwala na całkowicie zniknięcie z sieci, twórcy narzędzia – szwedzcy programiści Wille Dahlbo i Linus Unnebäck – obiecują, że w przyszłości będzie to możliwe.

Nie pozostaje mi nic innego, jak sprawdzić, czy obietnicy dotrzymają. Zapowiada się interesująco…