W sumie chwile zbierałem się do tego tekstu. Wszystko przez fakt, że moja przygoda ze Slackiem była dość złożona. Od braku totalnego zrozumienia, do etapu kiedy zaczynam doceniać to narzędzie, ale od początku.
Z wielkim zaciekawieniem czytałem kolejne nagłówki w polskiej branży, o tym jak świetnym narzędziem jest Slack. Jak bardzo rewolucjonizuje prace w tym nowoczesnym – zdalnym wydaniu. Oczywiście wiele czasu od teorii do praktyki nie brakowało, więc i ja postanowiłem spróbować i przekonać się na własnej skórze, czy faktycznie warto.
Zaskoczenie było wielkie. Miała być rewolucja, miała być wygoda i komfort, której nie dają ukryte grupy fejsbukowe, czy inne narzędzia. Zamiast tego pojawiło się zdziwienie – na czym właściwie ta rewolucja miałaby polegać. Dostałem okno w którym mogłem tworzyć nowe kanały, integrować i co właściwie dalej? Nie potrafiłem dotrzeć komfortu i wygody, było to dla mnie zwykłe narzędzie do komunikacji… nic więcej. Fakt, że miałem nieco większe oczekiwania, które ostatecznie po zapoznaniu się z narzędziem legły w gruzach.
Trello kluczem do Slacka
Po kilku dniach zabawy i testów w zasadzie nie widziałem wyższości tego narzędzia nad popularnym rozwiązaniem jak ukryta grupa na fejsbuku, z której dotychczas korzystaliśmy. Postanowiłem, że odpuszczamy Slacka, a ja szukam jakiejś rozsądnej alternatywy. W tym czasie przetestowałem wiele rozwiązań, nastawionych na prostsze zarządzanie projektem, poprzez taski, ale żadne w sumie nie pasowało do charakterystyki naszego działania. Kluczem do Slacka okazało się… Trello.
Z trello korzystałem wielokrotnie do wszelkiej maści projektów mniejszych i większych i sprawdzało się wyśmienicie. Dla osób, które nie miały okazje poznać tego świetnego narzędzia odsyłam do naszego taga: Trello, gdzie znajdziecie sporo informacji. W skrócie to narzędzie, które pozwala utworzyć za pomocą tablic i kart ewidencje sposobu naszej pracy zespołowej i zależnie od potrzeb wykorzystać wszelkie integracje, które oferuje.
Kiedy zaczeliśmy intensywnie korzystać z Trello okazało się, że przydatne będzie także narzędzie, które będzie wspierać powiadomienia o zdarzeniach w samym tym narzędziu. Samoistnie na horyzoncie pojawił się Slack, który takie integracje posiada. Postanowiłem dać Slackowi kolejną szansę. Wiedziałem czego mogę oczekiwać, więc poprzeczka nie była zawieszona wysoko. Chciałem jednak skupić się na integracjach, które ponoć są motorem napędowym całego komunikatora.
Po zintegrowaniu kilku usług:
- osobny kanał do powiadomień dla Trello,
- osobny kanał do statystyk, integrujący MailChimpa i Alexa Rank
- osobny kanał dla Social Media, integrujący np. Twittera
- + oczywiście kanały organizacyjne,
nagle okazało się, że to wszystko ma sens, zaś sam Slack jest bardziej integratorem całości niż zwykłym narzędziem do komunikowania się, a to gruntownie zmieniło postać rzeczy. Tak korzystamy od miesiąca i szczerze mówiąc jestem zadowolony i doceniam możliwości, ale nie jest to stan euforii, gdyż sam Slack pomimo wielu wad, ma także zauważalne wady.
Komunikacja level expert
Główny ficzer, motor napędowy. W sumie nie jestem pewien czy o Slacku można mówić jako o komunikatorze, jeśli tak, to bardzo złożonym, dającym ogromne możliwości. Przyrównując go do fejsbukowego messengera, to zjada go w przedbiegach przez wszelkie możliwości integracji z zewnętrznymi narzędziami, takimi jak chociażby Google Drive, Dropbox czy innymi.
Multiplatformowość
To w zasadzie należy rozpatrywać w aspektach standardów. Niezależnie od tego czy chcesz korzystać ze Slacka na iOS, Windowsie czy Mac OS czy po prostu przez przeglądarkę, wszystko zależy od Ciebie, bo narzędzia do tego przystosowane są dostępne.
Komendy na wagę złota
Polecenia ukryte pod slashem, to funkcja na wagę złota. Dość niepopularne rozwiązanie w dobie wyklikiwania wszystkiego, ale w praktyce absolutnie komfortowe. Nie potrzebujesz myszy by zaprosić do rozmowy, wysłać powiadomienie czy cokolwiek sobie wymyślisz. Co naprawdę wygodne, wszelkie pluginy, które zainstalujesz także umożliwiają korzystanie z poleceń. Absolutnie nieoceniona rzecz.
Integracje – motor napędowy
To co tak naprawdę napędza Slacka, to wszelkie integracje i narzędzia zewnętrzne, które są do dyspozycji użytkownika. Można robić cuda, a wtyczek jest tak wiele, że życia nie starczy by je wszystkie przejrzeć. Co także naprawdę ciekawe, w opcji darmowej możesz wykorzystać do 10 integracji z wybranymi narzędziami. Do naszych działań wystarczy w zupełności, a to cieszy, bo opcja komercyjna przy większych zespołach pociągnie po kieszeni (kwota per miesiąc, per użytkownik).
Oczywiście na tle tych wszystkich zalet, znajdą się także detale, które są irytująca. Jednym z takich przykładów jest zarządzanie zespołem. Otóż miałem spory problem ze znalezieniem miejsca do nadawania uprawnień konkretnym użytkownikom. Kanały, które zostały przez moją niewiedzę jako prywatne, nie byłem w stanie zmienić na publiczne (nie wiedzieć czemu). Także nie rozgryzłem jeszcze systemu do not disturb, który automatycznie uruchamia się przez co członkowie zespołu nie dostają powiadomień o akcjach, które pojawiły się na Slacku (oczywiście mogę wymusić powiadomienie, to jednak obejście problemu). Zdaje sobie jednak sprawę, że część z nich może wynikać z mojej niewiedzy, jednak przysparza mi to sporo nerwów.
Patrząc jednak wstecz na ukrytą grupę fejsbukową, to połączenie Slacka i Trello, to rozwiązanie nieocenione dla naszego zespołu. Patrząc przez pryzmat poprzedniego rozwiązania (grupa fejsbukowa), to sam messenger jest zdecydowanie bardziej popularny i częściej wykorzystywany, więc integracja z tym rozwiązaniem, np. poprzez wysyłanie powiadomień, byłaby dla mnie czymś bardzo wygodnym w codziennej pracy. Podsumowując jednak Slack to wygodne narzędzie, dające ogrom możliwości, a właściwie jedynym ograniczeniem jest pomysł na jego wykorzystanie. Gorąco polecam spróbować dla takich zespołów jak nasz, który musi koordynować swoją pracę zdalnie i zalecam nie poddawać się od razu, a zacząć od samych możliwości integracji, które pomogą się ze Slackiem zaprzyjaźnić.