Wiele osób zastanawia się nad tym, czy smartfony nas podsłuchują. Wskazuje na to wiele sytuacji, natomiast brak było w tej materii twardych dowodów. Ktoś poszedł jednak po rozum do głowy i postanowił to zweryfikować.
To, że giganci okołotechnologiczni śledzą nasze poczynania w sieci, nie jest żadną tajemnicą. Takowe działania mają dwa znaczenia. Przede wszystkim pozwalają na lepsze dopasowanie działania usług do konkretnego użytkownika. Niestety, każdy kij ma dwa końce i nie inaczej jest w tym przypadku. Otóż zebrane dane o userze są przetwarzane na potrzeby późniejszego trafnego targetowania reklam. W większości sytuacji sprawa jest klarowna, a firma określa wprost, jakiego typu informacje magazynuje i wykorzystuje.
Jako że trafność propozycji reklamowych często zaskakiwała skutecznością, pojawiły się głosy twierdzące, że smartfony, czyli najbardziej intymne urządzenia elektroniczne, nas podsłuchują. Oczywiście to tylko podejrzenia, które podsycane są internetowymi dyskusjami. Było pewne, że prędzej czy później, ktoś postanowi to zweryfikować. Padło na Rob Waugha z Daily Mail.
Jeśli myślisz, że smartfony nas podsłuchują, będziesz rozczarowany
Test był relatywnie prosty w realizacji. Stworzono fikcyjną osobę o imieniu Robin. Wirtualny 22-latek otrzymał swoje konto na Facebooku, natomiast nie korzystał z usług internetowych. Zamiast tego, codziennie wypowiadał w pobliżu urządzenia słowa związane z wakacjami w Europie i uszczelniaczem do podłóg. Jeśli takie hasła zostałyby wpisane w wyszukiwarkę lub jako zapytanie w mediach społecznościowych, niemal natychmiast na smartfonie pojawiłyby się odpowiednie reklamy. Tak się jednak nie stało.
To oznacza tylko jedno – giganci pokroju Facebooka (Meta) czy Google nie podsłuchują nas w sposób bezpośredni. Owszem, niektóre nasze zapytania werbalne w usługach Asystentów Głosowych są poddawane analizie, ale nie w kontekście sprzedaży reklam.
Jordan Schroeder z Barrier Networks, poproszony o komentarz, uznał, że smartfony nas nie podsłuchują, ale nie jest to związane z dobrą wolą gigantów technologicznych, lecz z kwestią opłacalności takiego przedsięwzięcia. Koszt takiego podsłuchu przewyższałby potencjalne przychody. Dodatkowo, Facebook czy Google nie muszą uciekać się do tego typu metod. I tak podajemy im na dłoni nasze preferencje zakupowe z uwagi na pozornie darmowe usługi, takie jak mapy, komunikatory, konta pocztowe czy chmury do przechowywania zdjęć.
Reasumując – jeśli obawiasz się, że telefon, który leży obok Ciebie, może cię podsłuchiwać, są na to marne szanse. Oczywiście warto mieć na uwadze, że jest to na tyle sprytne rozwiązanie, aby poradzić sobie z próbami jego wykrycia. Tutaj wkraczamy jednak w obszar czysto teoretyczny. Zostawmy to więc jako temat do rozważań.
HTC Wildfire E3 lite pokazuje, dlaczego producent przegrał rynek mobilny