actaOd kilku dni toczy się batalia o porozumienie ACTA. W pierwszym odruchu chciałem napisać „debata”, ale do debaty trzeba co najmniej dwóch stron. W tym przypadku z jednej strony mamy spontaniczną akcję, a z drugiej zachowanie rządu, które nazwałbym dziwne.

Czy protesty są słuszne? Na pewno. Chociażby ze względu na sposób procedowania porozumienia. Po cichu, wręcz chyłkiem. Po pseudo konsultacjach ze środowiskami, które reprezentują tylko jedno stanowisko, bo ACTA z założenia mają chronić ich interesy.

Wątpliwości

Wyrażane wątpliwości mówią o tak fundamentalnych zjawiskach, jak wolność słowa czy prawa człowieka. Czy są te zarzuty prawdziwe? Nie wiem. Istnieje taka groźba. Więc czy protesty są słuszne? Oczywiście! W końcu jeśli są wątpliwości, czy nie zostaną naruszone tak podstawowe prawa, to rzeczą niezmiernie ważną jest ich całkowite wyjaśnienie. Zapewnienia jednego czy drugiego ministra nie są wystarczające.

Nie bez znaczenia jest wspomniany sposób prac nad porozumieniem. Wstępne, ściśle tajne prace były prowadzone przez organizacje pozarządowe, związane ze środowiskami twórczymi w Stanach Zjednoczonych. Z niejakim zdziwieniem podczas konferencji ministrów Boniego i Zdrojewskiego usłyszałem, że dostaliśmy status obserwatora. Jakże to? Mamy wprowadzić w Polsce prawo, przy którego pracach byliśmy obserwatorami? Wybaczcie, ale nie przemawia to do mnie.

Kolejnym aspektem budzącym wątpliwości jest fakt, że minister Boni tego samego dnia rano przepraszał za brak konsultacji, a po spotkaniu w gronie ministrów już nie był taki pewny. Podczas konferencji, w moim odczuciu sami nie wierzył w to, co mówi. Dokładając do tego fakt, że musiał być kilka razy dopytywany, czy dokument zostanie podpisany 26., żeby po kilku wykrętnych odpowiedziach potwierdzić, a i to nie w prostym zdaniu „Tak, podpiszemy.”, tylko znów pokrętnie.

Celowo nie chcę wchodzić w szczegóły wątpliwości, bo pewnie każdy zainteresowany już je zna, wyrażam tylko zdanie, że w połączeniu tak ciężkich wątpliwości, sposób przedstawienia sprawy wydaje się podejrzany.

Anonymous

Co oznacza dla sprawy działanie Anonymous? Wiele. Jednocześnie ich działania pomogły nagłośnić sprawę, a z drugiej strony dały rządowi oręż w postaci potępienia włamań (co niniejszym również czynię) i okopania się na pozycji nieugiętej w stosunku do szantażu.

Pytania, wątpliwości i demonstracje bledną przy słowie szantaż. I szczerze mówiąc wcale się nie dziwię takiej postawie.

Martwi mnie jednak fakt, że na konferencji prasowej premier polskiego rządu nie potrafił odnieść się do protestujących inaczej niż jak do złodziei, których należy tępić albo idiotów, którym należy wpoić, że ACTA nie jest groźna i nic w polskim prawodawstwie nie zmienia.

Zmienia w końcu, czy nie?

Treść ACTA jest mocno zagmatwana, ale to w żaden sposób nie wpływa na to, czy będzie trzeba zmieniać polskie prawo, czy nie.

Ciekawostką jest to, że minister Boni i premier Tusk mówią, że nie trzeba będzie zmieniać polskiego prawa, a z kolei minister Niesiołowski chce rękami i nogami głosować za ACTA, żeby rozprawić się ze złodziejami.

Jakże to? Czyżby minister Niesiołowski nie wiedział, ze ACTA nic nie zmienia, więc nie dokopie złodziejom? Niestety, w tym przypadku ktoś się mija z prawdą. Żeby nie powiedzieć kłamie.

Zostawmy jednak kwestię rozbieżności stanowisk wśród ministrów. Przyjrzyjmy się zapisom prawa.

Jak wynika z Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. 1997, NR 78 poz. 483 z pózn. zm.), w Art. 91 zapisano:

1. Ratyfikowana umowa międzynarodowa, po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, stanowi część krajowego porządku prawnego i jest bezpośrednio stosowana, chyba że jej stosowanie jest uzależnione od wydania ustawy.

 2. Umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową.

Wynika z tego, że przepisy ACTA można stosować bezpośrednio, a jeśli nie będą się zgadzać z dotychczasowym polskim prawem, to ACTA będzie miała pierwszeństwo przed polską ustawą!

W związku z tym rzeczywiście nie będzie potrzeby zmian w polskim prawie. Bo prawem nadrzędnym stanie się ACTA, która tylko będzie musiała być ewentualnie doprecyzowana nowymi ustawami.

Moje subiektywne odczucia

R E K L A M A

Powyższe wątpliwości podpowiadają mi, że coś to się święci niedobrego. Bardzo nawet niedobrego. Każde prawo, które jest przygotowane przez środowiska lobbystyczne mi się nie podoba. A takie prawo przemycane do systemu prawnego po prostu zalatuje. O ile specjalnie nie przejmuję się samym faktem podpisania porozumienia w najbliższy czwartek, o tyle musimy dalej prowadzić pewne formy protestów i patrzeć rządowi na ręce podczas dalszego procedowania porozumienia.

Zastanawiam się tylko jak bardzo słupki partii rządzącej spadną. Chyba nie za bardzo, bo gros społeczeństwa nie ma pojęcia o co chodzi. Akcja uświadamiająca jest więc koniecznością.