Po powrocie z wakacji, na których to bawiłem się w filmowca, wiem czego mi zabrakło pod ręką i dlaczego Michał Sadowski w tym roku zrobił znacznie lepszy montaż z cyklu „at holidays”, nie ku mojej uciesze (tu film Sadka, tu mój – u niego GoPro Hero 3+ Black, u mnie Canon EOS M + Nokia Lumia 720 = brak podwodnego świata). W dobie szeroko dostępnych kamer i wszelkich wariacji na ich temat jak np. GoPro czy inne kieszonkowe camrecordery, już prawie nic nie robi na nas wrażenia, a i posiadanie takowego sprzętu nie jest oznaką taplania się w bogactwie swoim lub naszych rodziców.
[vimeo url=”https://vimeo.com/101325494″]

W związku z tym ostatnim aspektem, wiele osób niedojrzałych emocjonalnie i mentalnie do posiadania tostera, o kamerze nie wspominając, wrzuca swoje materiały do sieci. Skupmy się jednak na tych „świadomych” amatorach domowej reżyserki. Każdy ma dziś albo telefon z możliwością kręcenia filmów w HDReady lub FullHD, do tego albo jakiś fajny kompakt, lustrzankę czy/i drona. I dobrze… Przeważnie. Przedstawię Wam dziś parę nowości ze świata kamer cyfrowych, jak i opiszę swoje odczucia co do już nie tak nowych urządzeń. Zacznę od tych drugich, starszych.
[youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=hUZwVkx53Bc”]

Drony

Od razu zaznaczam, że skupiłem się na polskim rynku. Najpierw pozytywy – dla odmiany. Obecność dronów w ofercie dostawców telefonii komórkowych jest czymś mega in-plus. Co prawda nie jest to moment, w którym mamy jakikolwiek wybór, bo jak na razie zaledwie jeden operator posiada w swojej ofercie… jednego drona. Jest nim Parrot AR.Drone 2.0. Nie jest to hi-endowy sprzęt za miliony. Każdy może sobie na niego pozwolić, tym bardziej, że w abonamencie możemy go mieć za złotówkę przy „taryfie” oscylującej w 100 zł miesięcznie. Ta „latająca kamera” w opcji bez abonamentu, może być nasza już za około 1100 zł. Bez zobowiązań. W tej samej cenie możemy nabyć np. „srebrne” GoPro trzeciej generacji, które jakością obrazu deklasuje „latawiec” od Parrota, ale… Nie lata. Bardzo namiętnie rozważam zakup drona, z tymże póki co jedyny według mnie model wart uwagi, czyli DJI Phantom 2 Vision+ to wydatek pięciu tysięcy złotych, a aż tak nie jest mi niezbędny materiał z lotu ptaka. Póki co. Gdyby był dostępny w opcji z abonamentem komórkowym – nie wahałbym się ani chwili. Ale fajnie, że cokolwiek powolutku się dzieje.
[youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=eEooGAF3vwg”]

Kamera sferyczna…

Trzy kropki nadają temu zwrotowi jeszcze większego mistycyzmu. Od teraz każdy z Was może mieć swój własny monitoring rodem z supermarketu czy ulubionego klubu typu „dyskoteka porno techno”. Żeby idealnie oddać klimat temu wydarzeniu, zamieszczę tu soundtrack do wpisu, jak doceniona niedawno przez „Vanity Fair” (czyt. Waniti Fer) szafiarka prowadząca blog pod tytułem „Splendor by Claudia” (czyt. Splendor baj Klałdia). A zatem…
[youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=fiore9Z5iUg”]

bubl1

[youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=Trje4konknM”]

Cały świat dosłownie wczoraj, oszalał na punkcie kamery o jakże słodkiej nazwie bubl. Z bublem nie ma to nic wspólnego rzecz jasna. Chodzi po prostu o kształt owego cudeńka, czyli kształt bańki. Kamerka ta nie dość, że świetnie wygląda, to potrafi coś, czego nawet GoPro w połączeniu z dronem nie udźwignie. Kręci non-stop materiał w 360 stopniach, dookoła. Możemy sobie zrobić panoramiczne pionowo i poziomo zarazem selfie, którego nikt nie przebije! Do tego nagrany film, w trakcie odtwarzania, możemy „obracać”, a raczej „zwiedzać” – niczym panoramiczne zdjęcia wnętrz i krajobrazów. Urządzenie to umożliwia także streamowanie na żywo naszego „monitoringu”. Dzięki „bańce” dostaliśmy możliwość tworzenia zupełnie nowych ujęć, a co za tym idzie – jeszcze lepszych filmów. Według mnie kamera idealnie odda klimat np. z koncertu, gdy uchwyci cały tłum + artystę na scenie zarazem, czy np. z jakiegokolwiek sportu drużynowego – meczu piłki nożnej, koszykówki, siatkówki i tak dalej. Przy odrobinie kombinacji w postprodukcji, uzyskamy bez większego wysiłku efekt z pierwszej części Matrixa. Nie wspominając już o odjechanych, „przepanoramicznych” timelapsach (technika pozwalająca lepiej zobaczyć procesy zbyt powolne dla ludzkiej percepcji. Polega na wykonywaniu zdjęć w dużych odstępach czasu a następnie wyświetlanie ich w przyśpieszonym tempie.). Koszt takiej zabawki to obecnie 1500 zł na nasze, a z czasem, gdy produkt będzie już oficjalnie na szerokim rynku – 2100 zł. Więcej o „bublu” pod tym adresem.

gopro3

Co teraz?

Mając do dyspozycji kamery kręcące obraz w 360 stopniach (bubl), pod wodą (GoPro) i ze sporej wysokości (drony), możemy wszystko. Parę lat wstecz, sprzęt, który pozwolił by nam na te wszystkie ujęcia i to w jakości HD, kosztowałby nas jakieś 200 tysięcy złotych. W dzisiejszych czasach za Parrota AR.Drone, GoPro 3+, bubl oraz kompakt typu Canon EOS M, zapłacimy łącznie około 6 tysięcy. To 5% kwoty, którą musielibyśmy wydać parę lat temu. Nadal nie są to najtańsze sprzęty „elektroniczne” na rynku, ale każdy jest w stanie je „posiąść”. Nie wiem czy ludzkość będzie w stanie wymyślić coś jeszcze w kwestii zapisu obrazu. Mamy już chyba wszystko. Ogranicza nas tylko nasza kreatywność, a może i nie… Kto z Was miał styczność z GoPro i/lub dronami? Jakie macie wrażenia z tej jazdy, lotu? ;)