Motorola to marka, do której mam jakiś sentyment. Mój pierwszy telefon to model T205 właśnie tego producenta. Od tego czasu minęło sporo lat, a w moje ręce trafiła Motorola Moto G9 Power. Miesiąc z tym urządzeniem uświadomił mi, że coraz mniej potrzebuję droższego sprzętu.

Powiedzmy sobie od razu wprost, to kolejna moja recenzja smartfona na łamach DailyWeb i w niej również nie będę się silił na pokazywanie Wam specyfikacji technicznej. Ciągle jestem bowiem przekonany, że w recenzji chodzi o moje wrażenia z użytkowania tego telefonu, a nie zasypywanie cyferkami, które można łatwo sprawdzić na stronie producenta. Przejdę zatem do rzeczy.

Motorola Moto G9 Power – poznajcie niedrogiego smartfona z ogromną baterią – pierwsze wrażenia

Zawartość zestawu

Kiedy dostałem do testów Motorolę Moto G9 Power miałem wrażenie, że w pudełku nie ma nic poza telefonem. Jest ono dość niskie, a w ostatnim czasie głośno było o braku ładowarki w iPhone – tam też opakowanie jest niewysokie. Jak się okazuje, to było mylne wrażenie. W zestawie znajduje się ładowarka, kabelek, instrukcja oraz szpilka do otwierania tacki na kartę SIM. Co więcej, telefon ma już założony przezroczysty, oryginalny pokrowiec. Przyznam, że to trochę mnie zaskoczyło, ale pozytywnie. 

moto g9 power 4

Wygląd

Pozbyłem się na jakiś czas pokrowca, żeby móc zobaczyć, jak urządzenie będzie wyglądać bez niego. Powiem Wam, że to duży smartfon, ale bardzo wygodny w codziennym użytkowaniu. Jego wielkość w niczym mi nie przeszkadzała, a ostatnio miałem obawy przed korzystaniem z większych telefonów – mam dość szczupłe dłonie, o czym także wspominałem przy okazji recenzji innego smartfona. Na prawej ściance znajdziemy raczej standardowy zestaw, czyli przycisk włącznika/blokady ekranu oraz głośności. Tu podkreślę, że kontroler głośności jest rewelacyjny – ma duży skok, więc nie brakuje pewności, że faktycznie go przycisnąłem. Poza tym potwierdza to wyraźny dźwięk kliknięcia – słychać go także przy drugim przycisku. Na górnej ściance ulokowano złącze mini jack, więc można podłączyć standardowe słuchawki. Lewa strona została wyposażona w tackę na kartę SIM oraz… przycisk skrótu do Asystenta Google. Dla mnie bardzo fajne rozwiązanie, akurat jestem użytkownikiem tego asystenta głosowego. Na froncie urządzenia łatwo zauważalny jest przedni aparat, który znajduje się w lewym rogu.  

moto g9 power 3

Tył Motoroli Moto G9 Power to dla mnie coś, czego jestem fanem – brak szklanej obudowy. Tutaj jest plastik, ale z bardzo fajną fakturą, która eliminuje zostawianie śladów palców. Bardzo mi się to podoba. Na pleckach znajdziemy także aparat z 3 obiektywami i lampą błyskową. Producent zasługuje na pochwałę, ponieważ wyspa nie jest bardzo wystająca, jak to ma miejsce w droższych modelach. Jest jeszcze coś – czytnik linii papilarnych. Ehhh… co mogę Wam o nim powiedzieć? Jest raczej standardowych rozmiarów, w środku logo producenta. Tylko akurat nie jestem fanem umieszczania czytnika na tyle urządzenia. Wolę przód lub boczną krawędź. To oczywiście nie przekreśla w żadnym stopniu tego urządzenia. Mimo lokalizacji czytnika, której nie lubię, to nie mogę przyczepić się do jego szybkości. Odblokowywałem urządzenie w różnych warunkach atmosferycznych, będąc na dworze, a także wtedy, kiedy miałem zawilgocony palec po myciu – zawsze bez problemów. Do tego nie mam żadnych zastrzeżeń. 

moto g9 power 4

Wydajność

Specyfikacja Motoroli Moto G9 Power może dla wielu osób nie być powalająca. Jednak bardzo dużo daje tutaj w miarę czysty Android w wersji 10. W sumie przez ten miesiąc (nawet ponad), urządzenie nigdy mnie nie zawiodło. Trochę się obawiałem, że będę narzekać, że wolno, nie da się, yy, no nie. A tutaj szok, niedowierzanie. Nie jest to demon prędkości, ale nie oszukujmy się, za 899 zł raczej nim nie ma szans zostać. Jednak nie jest też zbytnio wolny. Wszystkie aplikacje uruchamiały mi się sprawnie. W trakcie testów ten model naprawdę się sprawdził. Aż poważnie zacząłem się zastanawiać, czy potrzebuję flagowców, skoro w wiele niższej cenie otrzymuję smartfona, który spokojnie sobie radzi z tym, co mam na nim do wykonania w ciągu dnia? Chyba muszę mocno tę kwestię przemyśleć. Bo wiecie, pracując w domu, nie potrzebuję wodotrysków, super, hiper mega szybkiej maszyny. Pamiętajcie, że to moje odczucia! Wykonuję w ciągu dnia kilka – kilkanaście połączeń telefonicznych, piszę smsy (tak, poważnie), korzystam z Signala, maile, maile, maile, mnóstwo maili. Czasem odpalę coś na YouTube, innym razem Netflix, albo poczytam. I tak Motorola Moto G9 Power z takimi typowymi zadaniami radziła sobie bardzo dobrze.

moto g9 power 5

Bateria

Dobra, ten akapit mógłbym określić jednym słowem – kozak! Nie będę przeklinał, ale „O Cię krakers!”. Ogniwo w Motoroli Moto G9 Power ma 6000 mAh. Dwa bite dni pracy na w pełni naładowanej baterii to dla tego smartfona pikuś. Często udawało mi się trzymać go z dala od ładowarki nawet przez okres 3-3,5 dnia. Bateria robi robotę, nie bez powodu model smartfona oznaczony jest „Power”. Super, brawo Motorola!

moto g9 power 6

Aparat

Motorola Moto G9 Power zaskoczyła mnie pod względem wykonywanych zdjęć w ciągu dnia. Na ekranie smartfona wyglądają dobrze. Okazuje się, że po zgraniu ich na laptopa nie tracą swoich walorów. Interfejs aparatu nie jest skomplikowany, a także przeładowany zbędnymi funkcjami. Jest prosto oraz intuicyjnie. Jeśli ktoś potrzebuje bardziej zaawansowanych ustawień, niż automatyczne, to w aplikacji aparatu jest także tryb pro. Mnie zastanawiało najbardziej, jak model z niższej półki cenowej poradzi sobie z nocnymi zdjęciami. Taki tryb również jest dostępny w interfejsie aplikacji. Może fotografie nocne nie są wybitne, ale aparat radzi sobie całkiem nieźle.

Czy poleciłbym Motorolę Moto G9 Power?

Tak, poleciłbym tego smartfona. Przede wszystkim nie jest drogi, a dobrze wykonany. Za kwotę 899 zł otrzymujemy urządzenie, które dobrze sprawdzi się w codziennych czynnościach. Jego ogromną zaletą jest bateria, która pozwala przez jakiś czas zapomnieć o ładowaniu smartfona.