Atlassian nie zwalnia tempa. Po przejęciu Trello, czas na kolejny krok. Odzyskanie tronu w kategorii narzędzi do komunikacji. Właśnie zaprezentowali zabójce Slacka. Poznajcie Stride.
Na co dzień mam przyjemność pracować z produktami Atlassian. Prywtanie jest to trello, od czasów kiedy jeszcze było niezależne, a zawodowo z JIRA i Confluence. To co uwielbiam w tych narzędziach, to prostota obsługi w stosunku do absolutnie potężnych możliwości. Piękny i wygodne interfejsy, ot produkty najwyższej jakości.
Pierwsze pytanie, które zrodziło się w głowie po przeczytaniu rewelacji odnośnie Stride, to że prawdopodobnie zmienili nazwę swojego istniejącego rozwiązania: HipChat. Jak się okazało nic bardziej mylnego. To użytkownicy HipChat będą wchłonięci przez Stride.
Nowe narzędzie od Atlassiana prezentuje się bardzo interesująco. Oczywiście nie ma co liczyć na tony innowacji. Wszystko dalej działa w oparciu o kanały tematyczne i rozmowy za ich pomocą, zaś swoim interfejsem przypomina do złudzenia rozwiązanie Microsoft Teams. To co jednak może być prawdziwą siłą napędowa Stride, to pomysł i idea, która stoi za całością.
Jak zapewniają twórcy, narzędzie w stosunku do konkurencyjnych rozwiązań, ma nie odwracać uwagi od tego, do czego Stride zostało zaprojektowane – efektywnych rozmów. Największy nacisk został położony na efektywną rozmowę i przydzielenie potencjalnych tasków i słynny w korporacyjnej mowie: follow up.
Brzmi to naprawdę interesująco, bo po kilku miesiącach pracy ze Slackiem, jestem skłonny uwierzyć, że to narzędzie generuje więcej zmarnowanego czasu niż praca za pośrednictwem zwykłych mejli. Tym bardziej jestem ciekaw, co kryje się za tym szumnym hasłem.
Stride będzie także wyposażony w focus mode, który do złudzenia będzie przypominał tryb do not disturb wprost ze slacka. W praktyce to oznacza, że będzie można wyłączyć się czasowo od wszelkich powiadomień.
Szczerze mówiąc, oczekiwałbym od Atlassiana nieco więcej, niż zwykły plagiat tej konkretnej funkcji. Jest jednak dużo więcej zalet, które Stride będą wyróżniać na tle Slacka.
Przede wszystkim sposób dystrybucji. Narzędzie ma być dostępne w modelu freemium. Co to oznacza w praktyce? Otóż dostaniemy pełną funkcjonalność narzędzia zupełnie za darmo. A to prawdziwa gratka. Przede wszystkim dlatego, że Stride jest wyposażone w komunikator wewnętrzny (co posiada także i Slack), ale udostępni możliwość udostępniania ekranu i jego przejmowania przez jednego z rozmówców do wspólnej pracy (świetne rozwiązanie z którego na co dzień korzystam w biznesowym Skype).
Wersja płatna zacznie się od kwoty 3$ per użytkownik w systemie i zdejmie limity w postaci (25 000 wiadomości i 5GB na pliki).
Aktualnie Stride zbiera zapisy do programu early access, więc każdy z Was może się zapisać na ich stronie.
Będzie się działo
To co może się okazać prawdziwym zabójcą Slacka, to nie kolejne możliwości komunikatora, czy nieco niższa stawka za abonament premium. To co może wybić całą konkurencje, to całe zaplecze, które Atlassian z pewnością sprawnie zintegruje ze Stride. A tu mam potężną JIRĘ, dzięki której będzie można sprawnie tworzyć nowe zadania, wynikające wprost z dyskusji lub dokumentacje przy pomocy Confluence.
Patrząc na cały komplet narzędzi, dostajemy kompleksowe narzędzie do pracy. A to może się okazać sprawnym, bezlitosnym zabójcą Slacka, za którym stoi duża społeczność, mnoga ilość wtyczek, ale nic więcej.