W serwisie Tech Crunch przeczytacie krótki materiał, który stworzył Matt Rusoff — to ten sam dziennikarz, który pochylał się nad problemami Microsoftu 20 lat temu, gdy ten oskarżany był o praktyki monopolistyczne. Teraz podobne problemy ma Apple, o czym mogliście przeczytać, w dzisiejszym tekście Mateusza. To nie są jednak podobne sprawy!
Apple zostało pozwane przez Departament Sprawiedliwości w Ameryce (Department of Justice, DOA). Mateusz naprawdę rzetelnie pochylił się nad sprawą, którą świetnie Wam zreferował w tym artykule. Jeśli jeszcze go nie czytaliście, poświećcie pięć minut i zajrzycie tam, zanim przejdziecie dalej do mojego tekstu. To bardzo istotne dla sprawy.
Ostatnie miesiące są dla Apple bardzo ciężkie. Spory o Apple Wach z firmą Masimo doprowadziły do zakazu sprzedaży Apple Watch. Chociaż Epic przegrał 9 z 10 wniosków sądowych, to może się cieszyć z połowicznego sukcesu. Apple musi na terenie EU pozwolić na zewnętrzne sklepy z oprogramowaniem oraz płatności obcych operatorów. UE nałożyło też karę 2 miliardów euro w sprawie związanej ze Spotify.
Kto chce zniszczyć Apple?
Tu już nie można mieć złudzeń. Ktoś chce zniszczyć pozycję Apple i posługuje się coraz bardziej absurdalnymi metodami. Pomijając już wszelkie inne sprawy, w których sądy i rządy chcą sterować każdym krokiem Apple, to DOA ma najbardziej absurdalne roszczenia.
Amerykański Departament Sprawiedliwości pozwał Apple za praktyki monopolistyczne. Cały dokument z wszelkimi skargami przeczytać możecie tutaj.
Skargi złożone w 88-stronnicowym pozwie są momentami absurdalne. Bo o ile można mieć wątpliwości czy Apple działa fair w sprawie systemu ratingowego w App Store, czy blokowaniu NFC dla płatności (chociaż z drugiej strony Apple Pay, nie jest dostępne na Androidzie), to w reszcie raczej nie. Mamy tu do czynienia z takimi absurdami jak to, że Apple rzekomo nie zezwala na usługi streamingu gier, bo nie chce, by ludzie grali na starszych urządzeniach, lub to, że niebieskie bąbelki wpływają na to, że ludzie z urządzeniami Apple patrzą na Androida gorzej. Nie da się też obronić merytoryki, która mówi o tym, że produkty Apple mają od siebie uzależniać.
W sprawie Apple vs. Masimo robi się ślisko. Prezydent USA i szef Masimo to bliscy przyjaciele
Prokurator generalny Merrick Garland jeszcze bardziej odleciał i nawet nie przepraszam za to określenie. Może nigdy o nim nie słynęliście, ale ostatnio mogliście go widzieć na zdjęciach, gdy na początku marca gościł prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego. Jego kariera jest imponująca, niewątpliwie pomogło mu w niej również to, że jako umiarkowany liberał zręcznie lawiruje, by zdobywać uznanie i u demokratów, i u republikanów. 72-latek najwyraźniej jednak nie wie, o czym mówi, a pamięć płata mu figle. W swoim przemówieniu porównał on obecną sytuację Apple do sytuacji Microsoftu sprzed 20 lat, gdy ten również oskarżany był o praktyki monopolowe.
„Przełomowa sprawa Microsoftu pociągnęła monopolistę do odpowiedzialności zgodnie z przepisami antymonopolowymi za wykorzystanie swojej pozycji rynkowej w celu podważenia technologii, które ułatwiłyby użytkownikom wybór różnych komputerowych systemów operacyjnych. Dzisiejsza skarga mówi, że Apple zaangażowało się w wiele takich samych praktyk, jak Microsoft.” – Prokurator Generalny DOA, Merrick Garland.
Możecie nie pamiętać tamtej sprawy i tamtych czasów. Microsoft miał wtedy jednak naprawdę brudne rączki. Jego siła pływów, podejmowane decyzje i metody działań dziś byłyby nie do przyjęcia. Warto tu wspomnieć, że gigant z Redmond potrafił płacić dystrybutorom sprzętu, za manipulowanie opinią klientów. Były też dziwne i nieetyczne praktyki, a sprawa miała tak głębokie dno, że sądownie podzielono Microsoft na dwie firmy!
Prokurator Generalny, Merrick Garland zapomniał o powyższym i jeszcze o jednym. Microsoft posiadał wtedy 90% (a według wyliczeń Goldman Sachs nawet 97%) rynku urządzeń komputerowych! TO NIE JEST TAKA SAMA SYTUACJA!
Zadaje tu pytanie, którego odpowiedzi się nie doczekamy:
Komu wadzi Apple i czyja to polityka?