Apple może mieć kłopoty, bo w USA szykuje się pozew zbiorowy przeciwko firmie.

Wydawać by się mogło, że wrzesień to zawsze miesiąc idealny dla Apple. Firma prezentuje teraz swoje najnowsze sprzęty, w ostatni wtorek pokazano iPhone 13, iPada, iPada mini i Apple Watch Series 7. Za kilka dni kolejna konferencja, gdzie pokazany może być MacBook Pro, a także słuchawki AirPods 3.

Jednak jest też ciemniejsza strona tego okresu. W Stanach Zjednoczonych szykuje się bowiem pozew zbiorowy przeciwko Apple. Pozywający zarzucają firmie „oszukańcze praktyki marketingowe”, które wprowadzają w błąd konsumentów. O co chodzi?

Pozew zbiorowy przeciwko Apple?

Problem związany jest z ostatnimi MacBookami Pro, a także MacBookiem Air, które wyposażone są w procesor Apple Silicon M1. O samym procesorze pisaliśmy już całkiem sporo, a moim zdaniem jest to jeden z najlepszych układów, jaki kiedykolwiek powstał. Oczywiście mam tu na myśli użytkowników domowych. Pracowałem zarówno na Mini M1, jak i MacBooku Pro M1 i w obu przypadkach jest to czysta przyjemność.

Wspomniany pozew dotyczy „zwodniczych działań marketingowych” i „niewłaściwego postępowania w obsłudze klienta”. Jak donosi serwis MacRumors, pozew złożono w Półoncym Dystrykcie Stanu Kalifornia. Przez ostatnie kilka miesięcy wielu klientów Apple zgłaszało problem, że wyświetlacze w ich MacBookach Pro i Air z prockami M1 mają dość trefne wyświetlacze. Pojawiały się na nich czarne linie, albo ekrany po prostu ni stąd, ni zowąd – pękały. Dość spora liczba takich przypadków pokazuje, że problem nie dotyczy niewłaściwego użytkowania, a właśnie usterki sprzętowej Maków.

Oto najnowszy iPad Mini – jest piękny! Oto wszystko co powinieneś o nim wiedzieć

Co więc wspólnego mają pękające ekrany z działaniami marketingowymi? Okazuje się, że sporo. Pokrzywdzeni sugerują, że Apple ich okłamało, bo 13-calowe ekrany w MacBooku Pro i MacBooku Air reklamowano jako „najwyższej jakości, niezawodności i olbrzymiej trwałości”. Jednocześnie firma miała być świadoma, że tak naprawdę jest zupełnie odwrotnie.

Złożony pozew daje firmie Apple 30 dni na odniesienie się do sprawy i ewentualne polubowne rozwiązanie problemu. Termin mija z końcem września. Jeśli w tym czasie gigant z Cupertino nie zajmie stanowiska, prawnicy zaczną domagać się na drodze sądowej odszkodowania. Jak wiemy w Stanach Zjednoczonych odszkodowania potrafią być kosmiczne, dlatego łącznie klienci domagać się będą ponad 5 milionów dolarów.

Kwota na szarym człowieku robi wrażenie, ale na takiej firmie, jak Apple przypuszczalnie już nie.