Niedawna pozew złożony przez Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych (DOJ) przeciwko Adobe rzuca światło na rosnący problem w branży oprogramowania: nieuczciwe praktyki dotyczące subskrypcji.

O co chodzi? Adobe więzi użytkowników w drogich subskrypcjach, zaciemniając opłaty za wcześniejsze rozwiązanie umowy i zamieniając proces anulowania w labirynt frustracji.

Istotą problemu jest domyślny plan subskrypcji Adobe, który według DOJ jest zaprojektowany tak, aby był „lukratywny” dla firmy, ale nieprzejrzysty dla konsumentów. Kluczowe warunki, w szczególności wysokie opłaty za wcześniejsze rozwiązanie umowy, które mogą sięgać setek dolarów, są rzekomo ukryte w cyfrowym odpowiedniku drobnego druku – ukryte za „opcjonalnymi polami tekstowymi i linkami”. Ten brak przejrzystości stwarza sytuację, w której użytkownicy nieświadomie zapisują się na roczny zobowiązanie, nie zdając sobie sprawy z kary finansowej za jego przedwczesne zakończenie.

Czas w końcu ukrócić te machlojki

Adobe

Problem pogłębia rzekoma złożoność samego procesu anulowania. DOJ opisuje podróż użytkownika usłaną „uciążliwymi i skomplikowanymi” krokami. Wyobraź sobie nawigację po witrynie internetowej zaprojektowanej tak, aby zniechęcać do ucieczki, wypełnionej wieloma stronami internetowymi i okienkami pop-up, które służą jedynie do opóźniania i dezorientowania. Wtedy właśnie, gdy użytkownik uważa, że ​​dotarł do mety, zostaje zaskoczony niechcianą informacją o opłacie za wcześniejsze rozwiązanie umowy. Ta taktyka, według pozwu, ma na celu zniechęcanie do anulowania, skutecznie wiążąc użytkowników z subskrypcjami, których mogą niekoniecznie potrzebować.

Frustracja na tym się nie kończy. Pozew zarzuca również, że użytkownicy, którzy próbują anulować subskrypcję telefonicznie lub za pomocą czatu na żywo, napotykają kolejne przeszkody. Zerwane połączenia, rozłączone czaty i konieczność wielokrotnego wyjaśniania prośby o anulowanie malują obraz systemu celowo zaprojektowanego tak, aby osłabić wolę użytkownika.

Adobe modyfikuje regulamin: (nie)nowe nadzieje dla twórców?

Ten pozew nie jest pierwszym razem, gdy praktyki biznesowe Adobe są poddawane weryfikacji. W 2012 roku firma dokonała znaczącej zmiany, przechodząc ze sprzedaży licencji oprogramowania za jednorazową opłatą na dostęp oparty na subskrypcji. Ten ruch, choć korzystny finansowo dla Adobe, wzbudził frustrację wielu osób zajmujących się twórczością. Dla tych profesjonalistów subskrypcja pakietu produktów Adobe (takich jak Photoshop i Illustrator) stała się zawodową koniecznością, a nie tylko wyborem. Frustrację tę pogłębiły na początku tego roku nowe warunki świadczenia usług Adobe, które wzbudziły obawy, że firma może potencjalnie wykorzystywać tworzone przez użytkowników treści do szkolenia swojej sztucznej inteligencji.

Pozew DOJ sygnalizuje rosnącą tendencję regulatorów do dokładniejszego przyglądania się praktykom dotyczącym subskrypcji. Jest to część szerszej rozmowy o ochronie konsumentów w cyfrowej erze. Chociaż modele subskrypcji oferują elastyczność i wygodę zarówno firmom, jak i konsumentom, przejrzystość i łatwość obsługi są najważniejsze. Ten pozew służy jako przypomnienie, że firmy nie powinny stawiać zysków ponad etyczne i skoncentrowane na użytkowniku praktyki.