Chcecie dowiedzieć się więcej na temat kosmicznego Skyrima? Dobrze się składa, bo na wczorajszym pokazie Xbox Game Showcase 2023 błyszczał Starfield.
Przyzwyczaiłem się do krótkich materiałów promujących gry, w których nie ma nawet sekundy rozgrywki. Na szczęście Todd Howard lubi występować przed kamerą i chwalić się swoją nową grą. Starfield Direct to ponad 40-minutowa zapowiedź nowej gry studia Bethesda. Jest tu o czym mówić, ponieważ to pierwsze od ponad 25 lat nowe uniwersum od twórców gier Fallout 4 i The Elder Scrolls V: Skyrim.
Starfield – po prostu Todd
Największą różnicą Starfielda w przeciwieństwie do poprzednich gier studia będzie nie jeden świat, a tysiące. Już na start jesteśmy uraczeni widokiem z kilku planet. Obserwujemy egzotyczną dżunglę, pustynne oceany czy skalistą pustkę. Pojawia się nawet legendarne nawiązanie do góry. W pewnej chwili widzimy księżyc w tle, który nie jest tylko tłem. Krąży wokół planety i można go odwiedzić. Co ciekawe, deweloperzy starali się stworzyć realistyczną symulację galaktyki. Przekłada się to na model oświetlenia, który wykorzystuje globalne oświetlenie w czasie rzeczywistym do oświecenia świata w oparciu o typ gwiazdy i skład atmosfery.
Syndrom jeszcze jednej planety
Co tu dużo mówić, świat, a właściwie kosmos, robi wrażenie. A co z rozgrywką? Można grać z pierwszej perspektywy lub trzeciej, więc miłośnicy eksploracji nie powinni narzekać. W odkrywaniu nowych miejsc i zasobów (np. grudek żelaza) największym przyjacielem może okazać się “skaner” podświetlający istotne elementy. Warto jednak być uważnym podczas przechadzek, ponieważ lokacje mogą być strzeżone. W materiale jest fragment poświęcony walce. Warto zwrócić tutaj uwagę na szybki sposób poruszania się postaci. System walki został zbudowany właśnie ze względu na dynamikę. Można szybko ruszyć naprzód, wyskoczyć w powietrze i powoli opadać, prowadząc w międzyczasie ostrzał. Znudziło się plucie amunicją? Rozwiążmy problem klasycznym granatem. No i nie zapomnijmy o podniesieniu przedmiotów, które pozostawią po sobie przeciwnicy.
Rzeczy do zbierania jest znacznie więcej, wystarczy się rozglądać tu i ówdzie. Znaleziska sprawdzimy w menu danych. Znajdują się w nim także informacje na temat planety, poziomie postaci, punktach umiejętności, broni, statku czy misji. Wygląda to znacznie bardziej klarownie od Skyrimowego ekwipunku, który należało wspierać modami. Ekwipunek jest podzielony standardowo na skafander (ubiór), broń czy dodatkowe przedmioty. Przypadły mi do gustu statystyki broni, które wskazują aż 9 różnych informacji. Kosmiczny strój też ma swoje cyferki. Troszkę rozczarowało mnie za to jedzenie. Pokazano kilka rodzajów i każda przekąska regenerowała tylko część życia. Oby pojawiły się także jakieś bonusy.
Drogie te bilety
Po planecie można poruszać się piechotą, ale to statkiem kosmicznym można przenieść się w bardzo odległe miejsce. Na swój pojazd latający gracz może zabrać towarzyszy i załogę. Co ciekawe, twórcy zdecydowali się na statek o charakterze retro. Jest w nim wiele analogów, ściany są wzbogacone naklejkami i zwykły kartkami.
Podróżowanie odbywa się od otworzenia gwiezdnej mapy. Wyświetla ona daną pozycję gracza oraz informacje na temat planety. Co do lądowania, można wybrać określone miejsce lub szybką podróż do znanych miejsc. Jeśli jedna planeta to za mało, można uruchomić cały system planet. Nie wszystkie jednak są ciekawymi miejscami do odwiedzin. Jeśli jeden układ to za mało, można zobaczyć system galaktyk. Tak, gra jest duża. Można wyznaczać kurs do miejsc oddalonych o lata świetlne. Istotne więc jest ulepszanie swojego statku, żeby móc docierać do tych najbardziej odległych terenów.
Statek jest prawie jak dom i można kupować kolejne, dostosowywać do własnych potrzeb i modyfikować. Możliwości do zmian i ulepszeń jest kilkanaście. Wśród nich znajdują się broń, silniki czy reaktor. Dla największych miłośników pozostawiono jeszcze farbę. Modyfikację wpływają nie tylko na statystyki, lecz także na wnętrze statku.
Nie przestaje mnie martwić pewien element. Świat jest ogromny. A wielkość nie zawsze idzie w parze z jakością (mówiąc szczerze, bardzo rzadko). Zaprezentowane w materiale planety są różnorodne, mogą pochwalić się zupełnie innymi krajobrazami, stworzeniami i surowcami. W takiej sytuacji z czasem muszą powtórzyć się powielone fragmenty i schematy. Twórcy generują planetę jako zawartość proceduralną, ale ręcznie zaprojektowana zawartość pojawi się podczas eksploracji. Obawiam się, że z czasem wystąpi przeze mnie nielubiany recykling. Na jak wielką skalę?
Legenda
Z czasem gracz dotrze do grupy “Constellation”. Ekipa ta jest uznawana za mityczną. Większość ludzi nawet nie wie, że istnieje. Członków można uznać za odkrywców galaktyki, którzy próbują odpowiedzieć na największe pytania ludzkości. Jedno z pytań będzie dotyczyć artefaktów. W materiale pojawia się fragment o tym, że wspomniane artefakty łączą się w zestaw zbudowany przez inteligencję spoza znanych systemy. Brzmi to kusząco. Jeśli do tego doliczyć charakterystycznych i ciekawych członków, kto wie? Może i opowieść stanie się dużą zaletą Starfielda.
W kosmosie następuje pewien podział, który niewątpliwie ma wpływ na rozgrywkę i także na historię. Nowa Atlanda jest częścią Zjednoczonych Kolonii. To pierwsza tak duża osada ludzka w kosmosie. Mieszkańcy miasta cenią prawo, dyscyplinę i dziedzictwo ludzkości. W grze pojawią się także inne miasta z własną historią. Ciekawiej zaczyna być przy dzikich i niezależnych koalicjach. Poza cywilizowanymi granicami istnieje także wiele innych systemów do zbadania. Ich odkrycie nie będzie proste. Trzeba będzie zmierzyć się z najbardziej wrogimi frakcjami w grze.
W końcu się obudziłeś
Jak przystało na twórców Skyrima, do dyspozycji gracza jest rozbudowany system tworzenia postaci. Zawiera mnóstwo drobiazgów i detali, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Mnie najbardziej zaskoczyły tła. Chociaż lepiej byłoby powiedzieć historie. Podczas tworzenia postaci wybierzemy jedną z licznych opcji do wyboru, aby uzgodnić historię swojej postaci i otrzymać trzy podstawowe umiejętności. Lista jest naprawdę długa, a wśród nich są takie jak szef, dyplomata czy gangster. Mają one wpływ podczas rozgrywki, gdy natrafimy na osobę powiązaną z naszą historię, co otworzy nowe opcje dialogowe.
Na koniec pozostają cechy, które są całkowicie opcjonalne. Mają swoje wady i zalety. Mogą dotyczyć załogi, kredytów czy specjalnych skrzyń. Do wyboru są maksymalnie trzy. Dla przykładu, wybranie określonej religii może uniknąć spięcia z wyznawcami tej samej wiary. Co ciekawe, są nawet sposoby na usunięcie cechy. Nie mam pojęcia, jak można rozwiązać cechę kochających rodziców, którym wysyła się pewną część oszczędności. Choć zaczynam się domyślać.
Dobra, przyszła porozmawiać na temat prawdziwych umiejętności otrzymywanych za awans postaci. Każdy awans to nowe punkty. Można użyć ich do nauki zdolności lub rozwoju już wybranych. Rangi, czyli ulepszania już wybranych, opierają się na odblokowaniu nowych wyzwań związanych z konkretną umiejętnością. Nieco to przypomina Skyrima. Ciekawe dlaczego? Im wyższa ranga, tym trudniejsze zadania do wykonania. Dostępnych jest pięć drzewek (physical, social, combat, science, tech). W każdym z nich są cztery rzędy po kilka w umiejętności na linijkę.
Star Wars
Największą niespodzianką jest dla mnie podróżowanie statkiem. Jako kapitanowie musimy zająć się podróżą i… walką. Jest kilka przydatnych opcji do wykorzystania. Można zwiększyć moc silników, aby przyspieszyć, włączyć napęd, który skróci czas potrzebny do wykonania skoków. W przypadku walki należy przenieść moc na tarczę i broń.
W materiale zaprezentowano widowiskowe starcia pomiędzy latającymi asteroidami w tle. Walki wyglądają na dynamiczne, szybkie i nieco chaotyczne. Należy zestrzelić wrogi obiekt, zanim on trafi nas. Po wygraniu, chyba nie zaskoczę nikogo, można splądrować pozostałości. Można też przejść do abordażu. Przepraszam, za dużo statków. Można zadokować obok innego statku, żeby dostać się do jego wnętrza. Po zdobyciu pojazdu latającego wroga wystarczy dodać go do floty, co jest możliwe w najbliższym porcie.
Szczerze mówiąc, spodziewałem się większego uproszczenia walk w kosmosie. Tymczasem jest zupełnie przeciwnie. Można zmodyfikować statek na potrzeby walk, dodać umiejętności przydatne podczas starć czy też pojedynkować się bezpośrednio. Naprawdę fajnie! A do tego jeszcze handlowanie, wymiana informacjami czy popełnianie przestępstw. I to wszystko ze statku!
Możliwość założenia bazy również wydaje się rozbudowana. Placówki można zbudować prawie w dowolnym miejscu. Moduły mają różne kształty i rozmiary. Przypomina to budowanie z kosmicznych survivali. Do kosmicznych osad można dodać załogę i towarzyszy. Są nawet ekstraktory do zbudowania, które wydobędą zasoby za gracza.
Miłe zaskoczenie
Nie oczekiwałem czegoś specjalnego po najnowszej grze Bethesdy. Powiem więcej, poprzedni materiał ze Starfielda wręcz mnie odrzucił – drastyczne spadki klatek, nijaka rozgrywka, mało wymagająca walka. Z najnowszą zapowiedzią moja ochota na kosmicznego Skyrima drastycznie wzrosła. Przede wszystkim największa zaleta studia wylewa się z ekranu. Mam na myśli chęć wskoczenia w ten ogromny świat. Chciałoby się już teraz go doświadczać, eksplorować i poznawać.
Bardzo przyjemnie zaskoczyły mnie dodatkowe elementy rozgrywki. Latanie i walki statkiem kosmicznym, elastyczność w kreowaniu bohatera pod własne upodobania jak w Cyberpunku. Nie mogę się już doczekać 6 września 2023 roku. Microsoft ma ostatnio nosa do gier, więc w Starfielda zagramy także w ramach subskrypcji Game Pass. Martwić może jedynie 30 klatek na konsolach. Na dzisiejsze standardy to po prostu o 30 za mało. Nie dziwi mnie jednak taka decyzja. Wystarczy spojrzeć na obecne materiały. Gra lubi nieraz chrupnąć.
Autor: Łukasz Jarkiewicz
Cyberpunk 2077: Phantom Liberty – Keanu Reeves ponownie zachęca do odwiedzin Night City