Wygląda na to, że pozornie negatywny PR, jaki rozpętał się wokół próby przejęcia wydawcy Call of Duty przez amerykańskiego giganta, wcale nie ma tak wielkiego wpływu na opinie użytkowników. Do takich wniosków prowadzą wyniki ankiety przeprowadzonej przez chilijski urząd gospodarczy i w zasadzie stanowią one potwierdzenie tego, co wcześniej ustaliły instytucje regulujące w Wielkiej Brytanii.
Microsoft ma bardzo duży apetyt i mocno rozpędził się w swoim podboju rynku gamedevu. Stara się tym samym odrobić spore braki w bibliotece gier na Xboxa i uzupełnić luki w grach na wyłączność dla swojej konsoli. W tej kwestii od zawsze Xboxa dzielił duży dystans w stosunku do konkurencji na czele z PlayStation, co zawsze było jednym z głównych argumentów za kupnem konsoli Japończyków. Wiadomo przecież, że na „klocku nie ma w co grać”. Gigant z Redmond uderzył wreszcie w stół, powiedział dość i poszedł na zakupy.
Zaczęło się od niewielkich studiów produkujących gry indie, ale teraz przyszła pora na grube ryby. Ostatnio bardzo głośno zrobiło się na ten temat, bo Microsoft wyraził chęć wydania ogromnej liczby funduszy na zakup jednego z najbardziej rozpoznawalnych studiów na rynku – Activison Blizzard. Wiele osób podniosło krzyk, że to jest prosta droga do monopolu i trzeba giganta powstrzymać. Takie same głosy nie powstrzymały go wcześniej przed zakupem Bethesdy i teraz najbliższy hit twórców Skyrima, kosmiczny symulator „Starfield”, trafi tylko na Xboxa i PC omijając PlayStation.
Gracze nie są na NIE. Microsoft ma poparcie swoich klientów
Sprawą zaczęły się przyglądać instytucje rządowe poszczególnych państw, by sprawdzić, czy faktycznie Microsoft nie posunął się o jeden most za daleko. Dochodzenia te obejmują swoim zakresem również badanie nastrojów społecznych i w tym miejscu pojawiło się pierwsze zaskoczenie. Brytyjski urząd ochrony konkurencji i konsumentów (CMA) przeprowadził ankietę, w której zapytał uczestników, czy popierają działania Microsoftu. Okazało się, że aż 75% respondentów wyraża aprobatę dla takich działań. Trzeba też podkreślić, że w gronie ankietowanych było dwa razy więcej użytkowników PlayStation niż Xboksa. Szok?
To jednak nie wszystko, bo w innej ankiecie, zorganizowanej tym razem przez chilijski urząd gospodarczy, zapytano o możliwość zmiany platformy, gdyby okazało się, że Call of Duty nie jest już dostępny na konsolę PlayStation. Odpowiedź może zadziwić, bo okazało się, że 61% prędzej zmieni grę niż konsolę. Co ciekawe, zupełnie inna sytuacja dotyczy GTA 5, gdzie gracze są bardziej skłonni do zmiany. Wskazuje to, że hit Rockstar Games ma o wiele wierniejsze grono fanów, którzy są skłonni do poświęceń i kompromisów.
Call of Duty na wyłączność Xbox? Microsoft mógł złożyć Sony propozycję nie do odrzucenia