Jak rynek walczy z niedociągnięciami czy brakami wskazywanymi przez graczy? Odpowiedzią okazują się modyfikacje gier.
Od ostatniej premiery The Elder Scrolls minęło 11 lat. W 2018 roku na targach E3 Bethesda zapowiedziała nową odsłonę serii: The Elder Scrolls VI o nieznanym jeszcze podtytule, jednakże taka przerwa między nowymi odsłonami z pewnością dała się fanom we znaki. Skyrim, gdyż tak też zwie się piąta część tytułowych scrollsów, zawiera w sobie niezliczone misje oraz poboczne aktywności, jakie można wykonywać podczas podróży po pokrytych śniegiem ziemiach.
Nie można też zapomnieć o trzech dodatkach, które zostały do niej wydane, a mowa tu o Hearthfire, Dragonborn oraz Dawnguard, które dodały wiele nowych mechanik, jak i zapewniły graczom dodatkowe ilości godzin gameplayu. Jednakże mimo sporej ilości kontentu, na przestrzeni lat nastąpił częściowy zanik zainteresowania serią. Owszem w 2014 roku otrzymaliśmy multiplayerowy odpowiednik Skyrima i jego poprzedniczek, a jest nim The Elder Scrolls Online, jednakże fanom wciąż brakuje doznań, gdzie mogli sam na sam zmierzyć się z otwartym światem i poznawać jego tajemnice…
Z pomocą nadchodzą modyfikacje
Modyfikacje, czyli potocznie zwane Mody, to fanowskie twory, które mają na celu sztucznie przedłużyć życie gry oraz dostarczyć nowy content dla znudzonych podstawką. Nowe misje, mapy, stworzenia czy ekwipunek, to tylko niektóre z zalet z dodawania do oryginalnej wersji gry urozmaiceń. Mogą one również odświeżyć lub znacznie uczynić realistycznym eksplorowany przez nas świat oraz nadać mu tak zwane “drugie życie”. Jednak niektórzy twórcy idą o krok dalej.
Twory takie jak Skywind czy Beyond the Skyrim to ogromne modyfikacje pozwalające na zwiedzanie na silniku piątej odsłony, krain i miejsc znanych nam ze starszych części. Dobrym przykładem jest tu Beyond the Skyrim Bruma, który zabiera nas do jednego z większych miast prowincji Cyrodill, które starsi fani na pewno kojarzą, czyli właśnie tytułową Brumę. Jednak nie są to zwykłe kopiuj wklej lokacji, jakie już dobrze znamy. Mamy tu bowiem dostęp do zaktualizowanych przestrzeni tak, aby były one zgodne z obecnie panującą fabułą: dla przykładu dom, który znaliśmy dobrze z IV części, obecnie możemy zastać zdewastowany lub spalony więc czas nie stał w miejscu. Zatem mamy możliwość tworzenia do już istniejących tytułów dodatków wielkością przypominających oficjalne DLC.
Sam jestem pod wrażeniem, że po wpisaniu frazy “Skyrim mods” w wyszukiwarce YouTube możemy znaleźć całe playlisty na temat najciekawszych modyfikacji. Marzysz o tym, aby twój system walki zmienił się w ten bardziej przypominający soulsy? Nie ma problemu, wystarczy pobrać odpowiedni plik i gotowe. To samo tyczy się odświeżenia szaty graficznej. Nic nie stoi na przeszkodzie temu, aby w grze z 2011 roku pojawił się fotorealizm, oczywiście, jeżeli twoja maszyna to udźwignie. Wszystko zależy od tego, jaki efekt chcemy uzyskać. Jeżeli uznamy, że nasz świat jest zbyt ponury, można zamienić ziejące ogniem smoki w uśmiechnięte pociągi dobrze nam znane z bajek z dzieciństwa.
Sytuacja ma się podobnie w kontekście błędów, o których twórcy zapomnieli. Fani sami tworzą olbrzymie łatki czy też upraszczają interfejs tak, aby był on o wiele bardziej przyjemny w użyciu. Osobiście sam jestem pod wrażeniem tego, jakim cudem moderom udaje się lepiej upiększyć lokacje ze Skyrim, niż samej Bethesdzie, która miała taką możliwość przy wydawaniu Skyrim: Special Edition w 2016 roku. Różnica między wersją z 2011 jest spora, jednakże nie jest to nawet ułamek tego, czego dokonują zapaleni indywidualni twórcy. Zatem z odrobiną talentu, możemy zabawić się w boga i zmienić, co nam się tylko podoba. To pozwala na wyciśnięcie dodatkowego czasu z tytułu, który od dawna mógł kurzyć się na półce.
Nie tylko Scrollsy…
Modyfikacje znacznie przedłuży zatem życie The Elder Scrolls, ale nie jest to wyjątek w świecie gier. Serie takie jak Fallout, Grand Theft Auto czy nawet Minecraft po latach od premiery wciąż cieszą się grywalnością i uznaniem właśnie dzięki dodatkom, które tworzą sami gracze. Można zatem stwierdzić, że dają one grom, które powoli tracą swoją popularność, szanse, aby zabłysnąć na nowo w odświeżonych lub urozmaiconych wersjach. Tak, aby fani nie zapomnieli o danym produkcie oraz nie cisnęli pudełka w ciemny kąt.
Twórcy gier nie są obojętni na ten fakt i w miarę możliwości starają się pomóc swoim odbiorcom w tworzeniu urozmaiceń. Skoro na celowniku mamy już Bethesdę, warto wspomnieć o Creation Club, czyli platformie (niestety płatnej) stworzonej właśnie z myślą o tworzeniu modyfikacji. Jest to bardzo dobry przykład oddania w ręce graczy narzędzi do tworzenia contentu do tytułów studia na własną rękę. Innym przykładem, choć mniej oczywistym, jest fakt dodawania do gier edytorów map.
Powiedzmy sobie szczerze, czy nie jest to również forma modyfikacji? W końcu sami możemy tworzyć i edytować teren, na jakim będzie odtwarzana rozgrywka. Niektóre tytuły pozwalają nawet na tworzenie scenariuszy oraz misji. Dobrym przykładem takiego tytułu jest, chociażby Twierdza, w której jesteśmy w stanie tworzyć całe kampanie po swojemu. Niektóre studia wyróżniają najlepsze modyfikacje i chwalą się nimi, aby przypomnieć, iż dana seria jest wciąż żywa i wciąż ma swoich wyznawców. Można by zatem stwierdzić, że zarówno twórcy, jak i gracze żyją w symbiozie, jeżeli chodzi o modyfikacje. Ci pierwsi otrzymują darmowe wskrzeszenie ich dzieła, a ci drudzy dodatkowe godziny zabawy. Nie jest to co prawda zasada i mogą znaleźć się tytuły niezbyt podatne na urozmaicenia, jednak w większości prędzej czy później i tak się takowe pojawią.
Na TES: VI czekam z niecierpliwością, lecz z racji, iż premiera nie jest jeszcze oficjalnie zapowiedziana, pozostaje nam delektować się fanowskim contentem do piątej części. Nadzieje i oczekiwania co do nowej odsłony są spore, a ma się ona podobno pojawić już w 2023 roku. Jest to jednak optymistyczna data, gdyż obecnie Bethesda jest skupiona na Starfieldzie, który ma zadebiutować już w tym roku. Nie widzę jednak przeszkód, aby na podstawie zwiastuna, jaki otrzymaliśmy opracować jakieś ciekawe modyfikacje i umilić wszystkim czekanie na nadchodzące premiery.
Autor: Piotr Rochna