Pierwszy iPhone z 5G nie będzie tak drogi, jak można się było spodziewać. Niestety, wszystko wskazuje na to, że stanie się do możliwe dzięki redukcji kosztów pozostałych komponentów. Ku przerażeniu potencjalnych klientów wybór padł na baterię.

Po tym, jak Apple ogłosiło wprowadzenie na rynek pierwszej serii sprzętu wyposażonego w modem 5G, wszyscy zaczęli zastanawiać się, jak wpłynie to na jego cenę. Dziś, na kilka tygodni przed premierą wiemy już, że iPhone 12 najprawdopodobniej wcale nie będzie tak drogi, jak można byłoby się spodziewać (czyt. nie tak drogi, jak przyzwyczaił  nas do tego Apple). Dwunastka kosztować ma ok. 3849 zł, czyli tyle,  tyle ile obecnie iPhone 11 w wersji 128 GB. Niestety, za stabilną ceną sprzętu kryje się pewien haczyk. Coraz częściej mówi się o tym, że do sprzętu nie będzie dołączana ładowarka ani słuchawki. Cytowany przez The Verge analityk rynkowy Ming-chi Kuo twierdzi także, że zrównoważenie kosztów związanych ze wdrożeniem technologii 5G ma nastąpić poprzez obniżenie kosztów innych komponentów.

Największe oszczędności mają dotyczyć baterii. Prostsza konstrukcja ogniw, w połączeniu ze zmniejszeniem wielkości akumulatora ma przynieść obniżenie kosztów na poziomie 40-50 procent w stosunku do dotąd używanych komponentów. To jednak nie wszystko. Kuo twierdzi, że koszt przyszłorocznych baterii do iPhone’a zostaną obniżone o kolejne 30 do 40 procent z powodu dodatkowych zmian konstrukcyjnych. Co więcej, podobne cięcia kosztów mają być zastosowane także w przypadku przyszłorocznej generacji AirPods.

Decyzja dotycząca obniżenia kosztów baterii iPhone budzi pewne kontrowersje, tym bardziej że klienci Apple już od jakiegoś czasu są dość wrażliwi na kwestie zasilania swojego sprzętu. Oczywiście nie jest przesądzone czy zmiany konstrukcyjne w jakiś sposób wpłyną na żywotność akumulatora. O tym przekonamy się dopiero po premierze sprzętu, która planowana jest na październik (chociaż pojawiają się głosy, że może się ona odbyć jeszcze we wrześniu).