Wiedziałem, że tak będzie. Nie chce się chwalić, ale przez ostatnie dwa tygodnie tłumaczę wszystkim, że artykuły o zwrotach Apple Vision Pro są fejkowe. Dopiero teraz mamy jakieś twarde dowody, które dotyczą liczby zwróconego sprzętu. Co gorsza, wychodzi na to, że ludzie to idioci!
Serio! Nie myślcie, że albo bronię Apple, albo bardzo łatwo przychodzi mi obrażanie obcych ludzi. Po głębszym przyjrzeniu się sprawie, cóż, można mieć podobne odczucia. Stereotypy nie są dobre, ale sytuacja idealnie pasuje do niezbyt mądrych amerykańskich klientów.
Aż 30% ogólnej liczby zwrotów dałoby się uniknąć przy minimalnej chęci i współpracy użytkowników. To trochę chore.
Apple Vision Pro nie dla idiotów?
Nowy zestaw VR od Apple to sprzęt wyjątkowy pod kilkoma względami. Jest także wyjątkowo drogi, bo cena 3500 dolarów przebija znacznie wyceny konkurencji. Na sprzęt jest też niesamowity „hajp”. W końcu i możliwości tego sprzętu znacznie wykraczają poza oczekiwania klientów. Tu właśnie może tkwić problem.
Jeden z najważniejszych obecnie analityków, Ming-Chi Kuo, przeprowadził śledztwo dotyczące zwrotów Apple Vision Pro. Można dowiedzieć się z niego dwóch bardzo ważnych informacji.
Pierwsza, liczba zwrotów. Od dwóch tygodni bombardują nas nagłówki o fali zwrotów sprzętu z powodu ogólnego niezadowolenia klientów. Pisali o tym dziennikarze najpopularniejszych serwisów, mówili youtuberzy, znaleźliśmy też takie komentarze pod naszymi artykułami. Tak naprawdę nie było jednak twardych danych, które mówiłyby o liczbie zwrotów czy chociaż skali tego zjawiska.
Teraz okazuje się, że według danych, do których dotarł Ming-Chi Kuo, zwrotów jest mało. Mowa jest tu o 1% wszystkich zamówień. Nie mówi nam to za wiele, ale analityk twierdzi, że jest to liczba mniejsza od spodziewanej i stanowi całkiem dobry wynik na tym rynku. Gdy następnym razem usłyszycie o tym, że sklepy Apple zalała fala zwracanych Vision Pro — pamiętajcie, że to bujda!
Druga sprawa dotyczy powodów zwrotów. To bardziej kontrowersyjny temat. Okazuje się, że 30% wszystkich reklamacji dotyczy użytkowników, którzy nie potrafili skonfigurować odpowiednio sprzętu. No i następnie z niego korzystać! Nie wiedzieli też, jak operować rękoma, jak działa system śledzenia wzroku (a więc urządzenie stawało się nieużyteczne). Nie jestem w stanie tego pojąć. Apple Vision Pro faktycznie wymaga więcej uwagi przy konfigurowaniu (nawet rozważano obowiązkowe szkolenie w sklepie), ale jest ono całkiem intuicyjne. Co więcej, urządzenie może skonfigurować za nas sprzedawca w sklepie. Ba, przeprowadzić nas przez ten proces może konsultant na infolinii.
To prawdziwa głupota oddawać taki sprzęt tylko i wyłączenie z tego powodu. Wystarczyłoby poświęcić chwilę na naukę.